Jesienią, gdy większość drzew stopniowo zmienia barwy z zielonych na żółte, a następnie jasnobrunatne, w wielu lasach i parkach na owym zielonkawo-złocistym tle zapalają się jaskrawą czerwienią korony niektórych dębów. Jeśli uważnie przyjrzymy się liściom tych drzew, zauważymy, że wyraźnie różnią się od liści pozostałych, żółknących dębów. Są od nich większe i mają ostro zakończone klapy. Należą do dębu czerwonego (Quercus rubra), gatunku, który, pomimo że występuje u nas powszechnie, jest obcego pochodzenia.
Jego ojczyzną jest Ameryka Północna. Do Europy został sprowadzony w XVIII wieku i obecnie jest jednym z najczęściej spotykanych obcych gatunków drzew w naszych lasach. Dąb czerwony osiąga nieco mniejsze rozmiary od dwóch najpospolitszych rodzimych gatunków dębów – szypułkowego (Quercus robur) i bezszypułkowego (Quercus petraea) – jednak rośnie szybciej, częściej także wykształca regularny, prosty pień. Ma małe wymagania i można go sadzić nawet na glebach bardzo ubogich. Wykazuje również dużą odporność na zacienienie, mrozy i zanieczyszczenia powietrza. Jednak jego drewno jest znacznie gorsze od drewna dębów europejskich.
Pomimo zalet gospodarczych, obecność tego drzewa w naszych lasach jest, z przyrodniczego punktu widzenia, szkodliwa. Gatunek ten jest ekspansywny i szybko się rozprzestrzenia, konkurując z rodzimymi drzewami, niekiedy je wypierając. W lasach, gdzie w drzewostanie dominują dęby czerwone, możemy także zauważyć, że runo jest zwykle bardzo ubogie. Przyczyną są grube, trudno rozkładające się liście tego drzewa. Po opadnięciu leżą one bardzo długo w ściółce, utrudniając lub wręcz uniemożliwiając wzrost innym roślinom.
Liście tych drzew możemy nawet zobaczyć na... naszych monetach. Przyjrzyjmy się uważnie np. pięciogroszówce. Są na niej przedstawione właśnie liście dębu czerwonego! Czy jednak ich efektowny kolor to wystarczający powód, aby zdobić polskie monety wizerunkami obcych gatunków?
Radosław Jaros