Komisja Ochrony Środowiska Senatu RP, pod przewodnictwem senatora Franciszka Bachledy-Księdzularza, sformułowała 4 października 2000 r. „Stanowisko dotyczące współczesnych zagrożeń różnorodności biologicznej”. Po uważnej lekturze tego dokumentu można dojść do wniosku, że jednym z poważniejszych zagrożeń dla polskiej przyrody jest brak podstawowej wiedzy ekologicznej u naszych parlamentarzystów oraz ich zbytnia podatność na naciski dobrze zorganizowanych grup interesu.
Orzechówka stanowi wg niektórych senatorów „współczesne zagrożenie różnorodności bio- logicznej”
Fot. Andrzej Kepel
Z dokumentu wynika, że senatorzy znają właściwie tylko jedno, za to uniwersalne lekarstwo na „utrzymanie delikatnej równowagi przyrodniczej w zmienionym przez cywilizację środowisku”. Jest nim „możliwość redukcji” różnych „groźnych” zwierząt. Stanowisko zawiera kilka punktów, z którymi można by się zgodzić (np. postulat umieszczenia jenota i norki amerykańskiej na liście zwierząt łownych). Znaczna część propozycji wskazuje jednak albo na nieznajomość aktualnego stanu prawnego, albo jest jawnie sprzeczna z wiedzą przyrodniczą, nowoczesnymi zasadami ochrony przyrody oraz prawem międzynarodowym. Na długiej liście gatunków proponowanych przez członków wyższej izby naszego Parlamentu do odstrzału znalazły się np. wszystkie ptaki krukowate (czym im zawiniła orzechówka - Nucifraga caryocatactes?) oraz oczywiście wilki (Canis lupus).
Zdecydowanie najbardziej kuriozalnym pomysłem zawartym w tym Stanowisku, jest „dopuszczenie możliwości redukcji jastrzębia gołębiarza, błotniaka stawowego i myszołowa zwyczajnego na terenie całego kraju”. W poprzednim Biuletynie (zobacz: Władca trzcinowisk - Biuletyn 1/2000) opisywaliśmy rolę, jaką pełni w przyrodzie błotniak stawowy (Circus aeruginosus). Z całą pewnością nie stanowi on, jak twierdzą senatorzy, zagrożenia dla „delikatnej równowagi przyrodniczej”. Pisaliśmy też, jak trudno odróżnić go od innych, znacznie rzadszych błotniaków. Doświadczenie wykazuje, że wprowadzenie prawa do odstrzału paru gatunków ptaków drapieżnych kończy się niechybnie rzezią wszystkich mniejszych i średniej wielkości skrzydlatych drapieżników - w tym przedstawicieli gatunków skrajnie rzadkich. Po prostu myśliwi w ogromnej większości nie potrafią rozróżniać ptaków drapieżnych w locie (trudno się temu dziwić - jest to naprawdę niełatwa sztuka). Należy też zaznaczyć, że wiele spośród gatunków proponowanych przez senatorów do odstrzału (w tym i błotniak stawowy) jest chronionych prawem międzynarodowym.
Można zrozumieć, że część lobby myśliwskiego stara się doprowadzić do wydłużenia listy gatunków łownych. Jeśli jednak owej grupie nacisku udaje się przekonać Komisję Ochrony Środowiska Senatu RP do podpisania się pod takimi pomysłami, oznacza to, że „delikatna równowaga” pomiędzy zdrowym rozsądkiem a partykularnym interesem została w naszym Parlamencie niebezpiecznie zachwiana.
Po podaniu przez „Salamandrę” omawianego Stanowiska do publicznej wiadomości, wiele organizacji, instytucji i osób prywatnych wystosowało do Senatu oraz Ministerstwa Środowiska protesty. Ukazało się także na ten temat sporo doniesień prasowych, w których poddano pomysły senatorów miażdżącej krytyce. Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem rozsądek zwycięży, głosy ekologów zostaną wysłuchane, a większość propozycji Senatu zostanie zignorowana.
Andrzej Kepel