Zlądowacenie powstające w zakolu Warty
Fot. Wiktor Czechowicz
Buszując po Internecie trafiłem na Waszą stronę i zapoznałem się z „Programem ODRA 2006 - Dorzecze Warty” ale, co ważniejsze, z niezwykle rzeczową oceną tego „Programu” pióra dr inż. Andrzeja Kepela.
Jestem wędkarzem, wielkim miłośnikiem rzek, poprzez ludzkie działania często doprowadzonych do upokorzenia. Dlatego pragnę przedstawić niekorzystne zmiany, jakie z punktu widzenia wędkarza zaistniały na rzece Warcie między wsiami Wiórek a Sasinowo (ok. 12 km powyżej Poznania, vis a vis Wielkopolskiego Parku Narodowego), po uruchomieniu w 1986 r. zbiornika zaporowego Jeziorsko. Dlaczego akurat ten odcinek? Ponieważ tutaj mieszkam, tu od kilkudziesięciu lat wędkuję i historię tego odcinka znam „na wylot”.
Jeszcze w latach osiemdziesiątych było to wędkarskie eldorado! Dziś każdy wędkarz dałby wiele, aby ponownie usłyszeć żerującego bolenia, furkot brzany, zobaczyć spławy leszcza, oczkowanie klenia lub jazia czy tarło certy. Ryb tych już tutaj nie ma. Zniknęły niemal jednocześnie z powstaniem zapory odległej przecież o 200 km!
Niefrasobliwe poczynania dyrekcji tego obiektu powodowały duże spadki poziomu wody w okresie tarła ryb. Nawet „najinteligentniejsza” ryba nie była w stanie przewidzieć, kiedy ktoś wpadnie na pomysł zmniejszenia przepływu i obniży poziom rzeki poniżej zapory, powodując zasychanie dopiero co złożonej przez nią ikry! Pozbawiano więc Wartę narybku z naturalnego tarła, a sztucznych zarybień nie prowadzono od niepamiętnych czasów. Dodatkowo, poczynając od 1990 r., dał się zauważyć postępujący proces wypłycania kotlin i rozmywania ostróg. Początkowo niemal niezauważalny, pod koniec lat dziewięćdziesiątych narastający lawinowo!
Ostateczną klęskę dla rybostanu przyniosły ostre zimy 1995/1996 i 1996/1997, które przy sztucznie niskim stanie wody skuły Wartę na prawie dwa miesiące lodem o grubości 0,5 m.
Połączenie kilku czynników: braku tlenu pod pokrywą lodową na odcinku kilkudziesięciu kilometrów, postępującego zalądowienia wypłyceń i „rozebrania” przez kry resztek kamiennych główek ostróg spowodowało całkowity zanik boleni, kleni i brzan, dla których kamienie to podstawa bytu, a pozostałe gatunki zaczęły „bywać” na tym odcinku tylko podczas wiosennych i jesiennych wędrówek.
Tu mała dygresja - czytając „Program” znalazłem dosłownie trzy zdania na temat ryb (str. 33), w tym trzecie było nieprawdziwe. Każdy wędkarz wie, że zasobność Odry w ryby bije na głowę zasobność Warty z prostego powodu - w Odrze są kamienie, a w Warcie nie! Bierze się to z dbałości o żeglowność Odry, i dlatego naprawia się tam ostrogi i wykonuje kamienne opaski. Bez większego ryzyka można postawić tezę: KAMIENIE = RYBY!
Warta płynie przez typowe piachy, w korycie o wyrównanej głębokości i z szybkością w nurcie min. 1m/s. Jedynym więc miejscem, gdzie ryby mogą schronić się przed prądem i piaskiem sypiącym się w skrzela, są kotliny. W nich może się też rozwijać flora i fauna denna, stanowiąca dla ryb schronienie, miejsce odbywania tarła, spiżarnię i zimowisko, a kamienne główki czy opaski zapewniają dobre, choć lokalne natlenienie wody i raj dla wszelkich organizmów.
Ten typ zalądowienia (pomiędzy ostrogami) jest najczęstszy, a jego pierwotna przyczyna to za duży stosunek odległości między ostrogami do ich długości. Liczące 40 lat zaniedbania regulacyjne doprowadziły do tego, że na 7 km odcinku Warta osadziła w kotlinkach min. 30 000 m3 piachu, rugując z nich faunę i florę denną, a wraz z nią ryby.
Ryc. Wiktor Czechowicz
Obecnie zalądowienie objęło wszystkie kotliny. Uległy znacznemu wypłyceniu (szczególnie na napływach), ich powierzchnia zmniejszyła się o połowę, a niektóre ostrogi znikły całkowicie! Nie może być inaczej, skoro ostatnie prace renowacyjne na tym odcinku Warty miały miejsce ponad 40 lat temu (jest to w jawnej sprzeczności z wymaganiami ustawy Prawo Wodne).
Załączony do listu rysunek ilustruje w przybliżeniu to zjawisko. Przypuszczam, że ogromne ilości piachu, jakie obecnie niesie Warta, i które są przyczyną zalądowienia, mają swoje źródło w Jeziorsku.
Przedstawione powyżej fakty wymownie świadczą przeciwko planom technokratów, pragnących poprzegradzać 28 tamami i zniszczyć kilkadziesiąt rzek dorzecza Warty, wraz z ich żywym dobytkiem. Nie można dopuścić do tego, aby hasłami „zrównoważonego rozwoju” szermowali ludzie, którzy sami pozbawieni są wewnętrznej równowagi między wiedzą a etyką.
Przegradzanie rzek tamami jest działalnością zbrodniczą - to tak, jakby zatkać człowiekowi tętnice i dziwić się, że umiera! Jedynym sensownym rozwiązaniem problemu retencji jest budowa polderów - naturalnych lub sztucznych. Należy spytać, dlaczego w „Programie” nie rozpatrzono takiego wariantu, skoro stosunek kosztów budowy zbiorników zaporowych do polderów ma się jak 14:1, przy większej dla tych drugich zdolności retencyjnej?!
Wiktor Czechowicz