Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Bąki w Poznaniu

Miejscem, w którym można spotkać najwięcej ptaków wodnych jest strefa przybrzeżna porośnięta różnorodnymi roślinami wynurzonymi. Niektórym gatunkom pas szuwarów służy głównie do ukrycia gniazda i odpoczynku, a pokarm zdobywają na jego skraju lub na otwartej wodzie. Są to np. perkozy, kaczki, łabędzie czy łyski. Rozległe trzcinowiska mają jednak także kilku tajemniczych mieszkańców, rzadko zapuszczających się poza osłonę roślin. Ich obecność zdradzają przede wszystkim charakterystyczne odgłosy.

Portret bąka

Portret bąka
Fot. Przemysław Sujak

Wśród różnych treli, pisków, kwakań i kwików, jakie rozlegają się wiosną nad brzegami stawów i jezior, jeden dźwięk wyróżnia się swoją oryginalnością. Powtarza się on co kilka minut i przypomina buczenie. Usłyszeć go można o każdej porze doby, ale najczęściej późnym wieczorem, gdy już zapada zmrok. Choć nie jest zbyt głośny, w nocny jest doskonale słyszalny nawet z większej odległości. Głos ten wydaje samiec bąka (Botaurus stellaris) - ptaka z rodziny czaplowatych (Ardeidae). Niezwykłość tego dźwięku skłaniała ludzi do przypuszczeń, że bąk bucząc zanurza dziób w wodzie. W rzeczywistości ptak ten jedynie nadyma jak balon swój przełyk, służący mu jako rezonator, a w czasie wypuszczania powietrza wyciąga szyję poziomo przed siebie. Kiedy znajdziemy się dostatecznie blisko odzywającego się bąka, zanim rozlegnie się głośny ryk, usłyszymy ciche tony przypominające pompowanie powietrza. Całość głosu można opisać jako „u u u prump”.

Z zimowisk na południu Europy bąki powracają na lęgowiska wczesną wiosną - najczęściej na początku marca, po stopieniu się lodu na zbiornikach wodnych, zanim pojawią się nowe, zielone pędy trzciny.

Charakterystyczna sylwetka bąka w locie

Charakterystyczna sylwetka bąka w locie
Fot. Andrzej Kepel

Niektóre ptaki zimują w Polsce, przebywając nad niezamarzającymi potokami. Przelot ptaków odbywa się nocą i jest trudny do zauważenia. O jego przebiegu można jedynie wnioskować po zwiększającej się liczbie samców odzywających się na zajętych terytoriach.

Bąk jest w naszym kraju stosunkowo nielicznym ptakiem lęgowym. Ocenia się, że terytorialnych samców jest w Polsce 1000 - 1400 i spotyka się je głównie na obszarach nizinnych. Najliczniej ptaki te są obserwowane na terenie Wielkopolski. Usłyszeć je można nawet w administracyjnych granicach Poznania. Obecność bąka stwierdziłem na południu miasta - na gliniankach na Świerczewie oraz na peryferiach północnych - na niewielkim jeziorku na Umultowie. Nie brakuje go również na kilku zbiornikach wodnych leżących w najbliższym sąsiedztwie tej aglomeracji.

Bąki wiodą niezwykle skryty tryb życia. Mimo wielu starań, długo nie udawało mi się ujrzeć tego płochliwego ptaka. W ciągu dnia bąki przebywają w gęstych szuwarach, a na skraj trzcin wychodzą jedynie niekiedy, gdy już zapada zmrok. Wieczorami, szczególnie jesienią, podejmują też krótkie przeloty w inne partie trzcin, kracząc przy tym głośno jak kruki.

Bąki składają w swoim trzcinowym gnieździe do sześciu jaj

Bąki składają w swoim trzcinowym gnieździe do sześciu jaj
Fot. Przemysław Sujak

Obserwacje przeprowadzone na Stawach Milickich w dolinie Baryczy wykazały, że okres składania jaj u tego gatunku może być rozciągnięty od połowy marca do końca maja. Marcowe lęgi zdarzają się w latach o łagodnej zimie i wczesnej wiośnie. Szczyt niesienia się bąków przypada jednak na początku kwietnia. Podejmowałem wielokrotnie próby odnalezienia gniazda bąka na poznańskich stanowiskach. Wszystkie jednak kończyły się niepowodzeniem. Wreszcie w roku 1998 szczęście mi dopisało. Penetrując w połowie maja rozległe trzcinowisko na zachodnim brzegu Jeziora Umultowskiego, natrafiłem na upragnione gniazdo. Gdybym przeszedł dwa metry obok gniazda, z pewnością bym go nie zauważył w gąszczu roślin. Umieszczone było w zwartej kępie trzcin, niewiele ponad poziomem lustra wody, które sięgało mi w tym miejscu do kolan. Zbudowane było z kilku warstw suchych łodyg, ułożonych na krzyż.

W płytkim zagłębieniu leżały trzy oliwkowobrązowe jaja. Były ciepłe, co oznaczało, że ptak je wysiadywał zanim go spłoszyłem z gniazda.

Czatownia do obserwacji i fotografowania bąków przy gnieździe

Czatownia do obserwacji i fotografowania bąków przy gnieździe
Fot. Przemysław Sujak

Po tygodniu ponownie zjawiłem się przy gnieździe bąka. Ilość jaj powiększyła się do sześciu. Jest to maksymalne zniesienie stwierdzone u tego ptaka. Samica składa jaja w odstępach jedno- do trzydniowych. Wysiadywanie zaczyna już od momentu złożenia pierwszego jaja. Zarodki muszą być ogrzewane przez 25 - 26 dni, zanim wyklują się młode.

Pragnąłem wykorzystać nadarzającą się okazję do obserwacji bąka przy gnieździe. Mogłem robić to legalnie, ponieważ otrzymałem od Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa zezwolenie na fotografowanie zwierząt w okresie ich rozrodu. Przestudiowałem całą dostępną mi literaturę na temat bąka. Interesowało mnie szczególnie zachowanie ptaka przy gnieździe, gdyż nie chciałem popełnić żadnego błędu, mogącego doprowadzić do opuszczenia lęgu. Bliższe informacje o reakcjach bąka w czasie jego fotografowania z ukrycia znalazłem jedynie w książce Włodzimierza Puchalskiego „Bezkrwawe łowy”. Autor określił go jako „ptaka wyjątkowo ostrożnego i podejrzliwego”. Ten wytrawny fotograf i przyrodnik pisał: „Ileż godzin spędziłem na czatach, a jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się spotkać ptaka równie bojaźliwego i nieobliczalnego, jak bąk”.

Postanowiłem postępować bardzo ostrożnie podczas dalszych obserwacji. Nie zbliżałem się do gniazda przez dziesięć dni. Na tydzień przed wykluciem się pierwszego pisklęcia zacząłem stopniowo budować czatownię. Najpierw 7 metrów od gniazda ustawiłem szkielet budki. Na drugi dzień, gdy przekonałem się, że bąk ciągle wysiaduje jaja, pokryłem szkielet płótnem, który dodatkowo zamaskowywałem matą wyplecioną z trzciny. Przez kolejne cztery dni stopniowo odsłaniałem widok z czatowni na gniazdo, tak abym mógł swobodnie z niej obserwować i fotografować ptaka. Musiałem w tym celu część trzcin usunąć.

Nie ma jak u mamy

Nie ma jak u mamy
Fot. Przemysław Sujak

Samo gniazdo pozostawiłem pod ochronnym okapem roślin, odpowiednio naginając i wiążąc sznurkiem długie łodygi trzciny. Ku mojej radości wszystkie te zmiany w otoczeniu gniazda nie zaniepokoiły ptaka.

Wreszcie nastał dzień, kiedy mogłem się zaszyć w czatowni i wypatrywać bąka. Do gniazda odprowadziła mnie żona, która następnie oddalając się, celowo robiła dużo hałasu. Było to niezbędne aby utwierdzić bąka w przekonaniu, że intruz odszedł i niebezpieczeństwo minęło. Nasze ptaki, może poza krukowatymi, nie potrafią liczyć nawet do dwóch. Nie są więc w stanie zorientować się, że jedna osoba pozostała ukryta przy gnieździe. Nie minęło dziesięć minut, jak cichutko niczym duch pojawił się bąk.

Serce zabiło mi żywiej, gdy ujrzałem głowę ptaka z klinowatym dziobem, wychylającą się z kępy trzciny. Po chwili wyłoniła się szyja pokryta kryzą z długich piór i wreszcie ukazał się cały korpus zakończony krótkim ogonem. Krocząc na niezbyt wysokich nogach z cienkimi, długimi palcami, bąk powoli wszedł na gniazdo. Stanął okrakiem nad jajami i wyciągnął szyję w górę, celując dziobem w niebo. Jego oczy spoglądały badawczo w stronę mojego ukrycia. Wreszcie ptak zgarbił się, poprawił dziobem ułożenie jaj i spokojnie na nich zasiadł.

Młodzież zawsze lubiła ekstrawaganckie fryzury

Młodzież zawsze lubiła ekstrawaganckie fryzury
Fot. Przemysław Sujak

Bąk jest nieznacznie większy od przeciętnej kury. Samica niczym nie różni się wyglądem od samca. Dorosłe ptaki są rdzawożółte z czarnymi i ciemnobrązowymi plamami, doskonale je maskującymi wśród suchych trzcin. Sposób, w jaki bąki poruszają się za dnia, przypomina skradanie. Jedynie polując wykonują błyskawiczne uderzenia dziobem. Długie palce ułatwiają im brodzenie po grząskim podłożu. Wykorzystują je też do chwytania źdźbeł trzcin, po których potrafią się wspinać. Odpoczywają stojąc na jednej nodze, kurcząc przy tym szyję, która chowa się wówczas całkowicie w piórach. W chwilach niebezpieczeństwa mają zwyczaj przyjmować pozycję pionową, z wyciągniętą wysoko szyją i dziobem uniesionym do góry. Zdarza się, że stoją tak całymi godzinami. Plamy na upierzeniu układają się w tej pozycji w podłużne pręgi, upodobniając ptaka do kępy trzcin. Wrażenie te potęgują powolne ruchy na boki, imitujące kołysanie się roślin na wietrze. Takie zachowanie ptaków jest odruchowe, ponieważ w niewoli, wyrwane ze swojego naturalnego środowiska, również „stają słupka”, chociaż w tej sytuacji nie ma to znaczenia ochronnego. Odruch ten w rozwoju osobniczym ujawnia się bardzo wcześnie - widziałem go u kilkudniowych piskląt, pokrytych jeszcze „niemowlęcym” puchem.

Dorosłe ptaki nagle zaskoczone przybierają jeszcze inną pozę, którą oglądałem jedynie na zdjęciach. Rozkładają wokół siebie skrzydła, stroszą pióra i otwierają szeroko dziób, pokazując czerwone wnętrze gardła. Sprawiają wtedy wrażenie większych i groźniejszych. Broniąc się, mocno kłują dziobem, celując w oczy napastnika.

Bąka zacząłem obserwować z czatowni w chwili pękania pierwszego jaja. Na drugi dzień w skorupce ukazało się małe okienko i słychać było ciche piski wydobywające się z wnętrza jaja. Pisklę całkowicie oswobodziło się dopiero w kolejnym dniu z samego rana. Proces wykluwania, od momentu pojawienia się pierwszych pęknięć w skorupce, trwał zatem dwie doby. Kolejne pisklęta wykluwały się w odstępach jedno- lub dwudniowych. Ostatnie, szóste jajo było nie zalężone (nie zapłodnione). Między najstarszym a najmłodszym pisklęciem istniała siedmiodniowa różnica wieku.

Pisklęta już wkrótce po wykluciu mają odruch stawania słupka

Pisklęta już wkrótce po wykluciu mają odruch stawania słupka
Fot. Przemysław Sujak

Dorosły bąk nie okazał się tak bardzo nerwowy, jak to opisywał Włodzimierz Puchalski. W czasie wysiadywania jaj często długo nie zmieniał pozycji ciała. Miałem wrażenie, że doskonale wiedział, że siedzę w budce, ale widocznie uznał, iż nie stanowię dla niego niebezpieczeństwa.

Przy gnieździe zawsze widziałem tylko jednego dorosłego bąka. Kiedy samica wysiadywała jaja, często słyszałem buczenie krążącego w pobliżu samca. Wydaje się jednak, że samiec nie interesował się wychowywaniem młodych. Z większości opublikowanych obserwacji wynika, że samica samotnie troszczy się o potomstwo. Wielokrotnie stwierdzono, że na terytorium jednego samca znajduje się kilka gniazd z jajami. Wynika z tego, że samce mogą być poligamiczne. Niekiedy jednak wysiadywaniem i karmieniem młodych zajmują się oboje rodzice. Taką sytuację opisał w wymienionej wyżej książce W. Puchalski.

Pisklęta bąka rodzą się okryte żółtobrązowym puchem. Po wyschnięciu puch jest nastroszony, tak że kontury ptaka są zatarte. Jedynymi wyrazistymi elementami w sylwetce pisklęcia są oczy i dziób. Młodym samica przynosiła do jedzenia głównie małe rybki. Nie rozdzielała ich między potomstwo, lecz wyrzucała zawartość wola do gniazda. Pisklęta same korzystały z „zastawionego stołu”. Często jednak żebrały o pokarm ciągnąc matkę za dziób. Bąki oprócz ryb łowią żaby, duże owady wodne, pijawki, a nawet małe ptaki.

Pisklęta obficie karmione szybko rosły. Dwutygodniowe ptaki podejmowały już niedalekie wycieczki w trzcinowisku. Gniazdo opustoszało całkowicie po 22 dniach od momentu wyklucia się pierwszego ptaka. Wówczas i ja z żalem musiałem opuścić to miejsce - moja przygoda z bąkami zakończyła się.

Jezioro Umultowskie - ostoja wielu gatunków ptaków wodnych

Jezioro Umultowskie - ostoja wielu gatunków ptaków wodnych
Fot. Przemysław Sujak

Niewielkie Jezioro Umultowskie dostarczyło mi wielu wzruszeń przy fascynujących spotkaniach z ptakami i innymi zwierzętami. Znajduje się blisko dzielnicy, w której mieszkam - Piątkowa, dlatego często mogę je odwiedzać. Chciałbym, aby ten niewielki zbiornik wodny pozostał nienaruszony, mimo postępujących wokół niego zmian.

Jezioro otrzymało status użytku ekologicznego, ale czy to wystarczy, aby je uchronić przed degradacją? W jego sąsiedztwie powstaje już osiedle domków jednorodzinnych. Bąk raczej unika obszarów zabudowanych i jest bardzo prawdopodobne, że w końcu opuści to siedlisko. Należy podjąć starania, aby zachować w nienaruszonym stanie pas trzcin okalający lustro wody. Szczególnie cenne jest szerokie trzcinowisko na zachodnim brzegu jeziora, przechodzące w podmokłą łąkę turzycową. Powinno się zabronić budowania pomostów i kładek wędkarskich na tym obszarze. Otwarte lustro jeziora jest wystarczająco dostępne z brzegu wschodniego, sąsiadującego z dawną wsią Umultowo. Niedopuszczalne jest wypalanie łąki i trzcinowiska, które zdarzało się w przeszłości. W tych latach bąk nie zasiedlał jeziora, gdyż był pozbawiony osłony suchych łodyg roślin. Populacja innych gatunków ptaków również wówczas wyraźnie spadała. Na Jeziorze Umultowskim lęgnie się także łabędź niemy (Cygnus olor), błotniak stawowy (Circus aeruginosus), perkoz dwuczuby (Podiceps cristatus), perkozek (Tachybaptus ruficollis), krzyżówka (Anas platyrhynchos), głowienka (Aythya ferina), czernica (Aythya fuligula), łyska (Fulica atra), kurka wodna (Gallinula chloropus), wodnik (Rallus aquaticus), bączek (Ixobrychus minutus), trzciniak (Acrocephalus arundinaceus) i trzcinniczek (Acrocephalus scirpaceus).

Do wielu argumentów przemawiających za ochroną tego zbiornika wodnego można dorzucić jeszcze jeden - znajduje się on kilkaset metrów od powstającego miasteczka uniwersyteckiego. W niedalekiej przyszłości zostaną tutaj przeniesione wszystkie wydziały przyrodnicze UAM. Jezioro Umultowskie powinno pełnić funkcje dydaktyczne nie tylko dla studentów biologii, ale również chemii i geografii, szczególnie z kierunków i specjalizacji ochrony środowiska.

Przemysław Sujak

Wybór numeru


Uwaga. To jest artykuł archiwalny. Przedstawione w nim informacje odpowiadają sytuacji, stanowi wiedzy i przepisom obowiązującym w chwili oddawania go do druku. Obecnie mogą one być nieaktualne.