Kilkanaście lat temu, gdy dopiero zaczynałem swoją przygodę z obserwowaniem ptaków, urzekły mnie kuliki wielkie. Jak dziś pamiętam dzień, w którym po raz pierwszy je zobaczyłem. Była wczesna wiosna, wszędzie jeszcze szaro i ponuro, a na łąkach spore rozlewiska. Nagle moją uwagę przykuła spacerująca dostojnie para szarych długodziobych ptaków wielkości kury... i obraz ten na zawsze zapadł w moje serce.
Fot. Łukasz Łukasik
Kulik wielki (Numenius arquata) to największy europejski siewkowiec (Charadrii), którego rozpoznanie nie powinno sprawić nikomu większych trudności. Charakterystyczne są jego długie nogi oraz wydłużony, sierpowato zagięty w dół dziób. Barwa upierzenia utrzymana jest w tonacjach szarości. Odróżnienie płci jest dość proste, pod warunkiem, że oba ptaki znajdują się blisko siebie i mamy możliwość ich porównania – samica jest nieco większa od samca, ma też znacznie dłuższy dziób. Kulika najczęściej widuje się, gdy dostojnie i powoli kroczy po łące, z uwagą wypatrując pożywienia. Jednak gdy zauważy smaczny kąsek, szybko do niego podbiega. Jego ofiarą padają głównie owady, ślimaki i dżdżownice, które zręcznie wybiera z ziemi za pomocą swojego długiego dzioba. Żerujący ptak jest cały czas bardzo czujny. Doskonale wie, w którym momencie trzeba zareagować i przegonić ewentualnego intruza. Wyróżnia się pod tym względem na tle żyjących tuż obok hałaśliwych i jakby nerwowych czajek (Vanellus vanellus) czy rycyków (Limosa limosa), robiących czasami wiele hałasu o nic. Zachowuje się jak prawdziwy władca łąk. Bardzo charakterystyczny jest też głos kulika (od niego pochodzi nazwa ptaka) – melodyjny i nieco melancholijny. Na nadnoteckich łąkach to jedna z oznak nadchodzącej wiosny.
Głosem kulików zachwycał się już prof. Jan Sokołowski – najbardziej znany polski ornitolog, który w „Ptakach ziem polskich” pisał tak: „Na łąkach, na których kuliki się gnieżdżą, nietrudno je zauważyć, gdyż z odległości kilometra, a w cichy wieczór lub w nocy jeszcze z większej odległości, rozlegają się ich melodyjne, fletowe głosy. Miękkością, głębią i pełnią tonu kulik wielki wybija się ponad wszystkie inne gatunki, nie wyłączając ptaków śpiewających. Nie ma u nas ptaka o głosie bardziej nastrojowym i smętnym. Odzywające się kuliki wprowadzają niezwykle piękny nastrój w krajobraz rozległych, mgłą osnutych łąk, oświetlonych ostatnimi promieniami wieczornej zorzy”.
Fot. Cezary Korkosz
Kuliki zasiedlają tereny otwarte, ekstensywnie użytkowane, położone głównie w rozległych dolinach rzecznych. Z zimowisk, znajdujących się na wybrzeżach Afryki i południowej Azji, powracają w marcu, najpóźniej na początku kwietnia. Zaraz po powrocie rozpoczynają się loty godowe, podczas których samiec oblatuje terytorium, głośnym śpiewem podkreślając swoją obecność. Gniazda zakładane są na wilgotnych łąkach z niską roślinnością. W kwietniu, do skąpo wysłanego zagłębienia w ziemi, kuliki składają najczęściej cztery (od trzech do pięciu) oliwkowozielone, nakrapiane jaja, które doskonale zlewają się z otoczeniem. Lęg jest więc trudny do wypatrzenia.
Kuliki wyprowadzają jeden lęg w roku. Wysiadywanie trwa około 30 dni, a na jajach siedzą na zmianę samiec i samica. Ptaki muszą być jednak bardzo czujne, gdyż każde zejście z gniazda grozi im utratą lęgu – wielokrotnie obserwowałem, jak błyskawicznie pojawiały się w takich momentach wygłodniałe kruki (Corvus corax) i wrony (Corvus cornix). W przypadku zagrożenia przyszli rodzice zazwyczaj przepędzają napastników. Niekiedy z odsieczą ruszają też inne gnieżdżące się w okolicy kuliki. Byłem też kiedyś świadkiem, gdy ptaki krukowate próbowały przepędzić wysiadującego kulika, pikując z dużej wysokości tuż nad jego głową. W ciągu godziny dochodziło średnio do kilku takich ataków! Jednak stoicki spokój, a w razie konieczności aktywna postawa obojga rodziców, pozwalały za każdym razem ustrzec przyszłe potomstwo przez zagładą.
Odwiedzana przeze mnie od lat „kulikowa łąka” położona jest zaledwie cztery kilometry od Czarnkowa, w samym sercu obszaru Natura 2000 „Nadnoteckie Łęgi”. W 2009 roku, realizując kilkuminutowy film o kuliku , planowałem sfilmować różne etapy życia tego gatunku. W gnieździe, które było pod moją szczególną obserwacją, samica zniosła trzy jaja. Według obliczeń, w pierwszej połowie maja powinny wykluć się pisklęta. Gdy nadszedł oczekiwany termin, przyjechałem na miejsce, i obładowany kamerą oraz aparatem fotograficznym, z ogromnym niepokojem wszedłem na łąkę. Widząc wcześniej, ile energii oba ptaki muszą włożyć w obronę gniazda przed drapieżnikami, myślałem, że nie doczekają młodych. Jednak już z daleka widziałem, jak jeden z dorosłych ptaków żeruje na skraju łąki. A więc chyba wszystko w porządku. Wkrótce moim oczom ukazało się gniazdo, a w nim dwa jaja z nadpękniętą skorupką i puchate maleństwo przyglądające mi się z zainteresowaniem. Zaledwie kilka godzin wcześniej musiał rozpocząć się ten niesamowity spektakl życia. Szybko ustawiłem kamerę, zrobiłem kilka zdjęć i w ciągu kilku minut nie było po mnie śladu. Gdy opuszczałem łąkę, widziałem kątem oka powracającego w okolicę gniazda dorosłego ptaka, a więc lęg był bezpieczny. Mógł też powstać wyjątkowy film...
Mimo wielu czyhających na niebie i ziemi zagrożeń, kulik jest gatunkiem długowiecznym. Niektóre ptaki potrafią dożyć nawet 30 lat, a stwierdzenia ponad 15-letnich kulików nie są niczym wyjątkowym. Pary są bardzo przywiązane do miejsc lęgowych i co roku na nie powracają. Dlatego, mimo dużej płochliwości i czujności ptaków, łatwo można je tam obserwować. Wystarczy np. zaparkować samochód na skraju łąki, by już po chwili kuliki przestały zwracać na niego uwagę i zaczęły zachowywać się naturalnie. Można się więc wygodnie rozsiąść w fotelu i do woli obserwować.
Władysław Taczanowski, jeden z pierwszych polskich ornitologów, w „Ptakach krajowych” (1882 r.) tak opisywał poszukiwania gniazda kulika: „Gdy się człowiek zbliża do błota lęgowego, zrywają się samce, dążą z krzykiem ku niemu i następnie ciągle się przelatują w różnych kierunkach. Samice tem ostrzeżone opuszczają gniazda i usunąwszy się pieszo do znacznej odległości, także się podrywają i razem z samcami przelatują się i gwiżdżą, zapadając w różnych miejscach i napowrót się zrywając. Przez to tak bałamucą poszukiwania, że zmiarkować nie można, gdzie szukać wypada”.
Dziób młodych kulików jest prosty - zakrzywia się dopiero po około 20 dniach życia
Fot. Marek Maluśkiewicz
Młode kuliki nie przypominają zupełnie swoich rodziców. Pokryte są gęstym, brązowozielonkawym puszkiem, upstrzonym nieregularnymi ciemniejszymi plamami. Dziób mają prosty, niebieskoszary, i w tym samym kolorze nogi. W ciągu kilku dni po wylęgu opuszczają gniazdo i spacerują w jego okolicy. Dziób zakrzywia im się dopiero w wieku około 20 dni, a po sześciu tygodniach umieją już latać. Niewiele ptaków dożywa jednak tego momentu. Większość ginie już w pierwszych dniach życia, padając ofiarą np. lisów i jenotów. Drapieżnictwo jest dla nich największym zagrożeniem. Wiele młodych ginie także podczas wędrówek i na zimowiskach. Duże znaczenie dla ich przeżywalności mają również wczesne, majowe i czerwcowe, sianokosy – podczas spotkania z kosiarką kuliki nie mają żadnych szans. Na szczęście ten ostatni problem został tymczasowo ograniczony przez wprowadzenie odpowiednich terminów koszenia łąk (kulik wielki jest jednym z gatunków ptaków, kwalifikujących teren, na którym występuje, do dodatkowych dopłat).
Oprócz kulika wielkiego można w Polsce obserwować również kulika mniejszego (Numenius phaeopus). Jest on bardzo podobny do swojego większego kuzyna, jednak nieco mniejszy i o wyraźnie krótszym dziobie. Wyróżnia się charakterystycznym rysunkiem na głowie i ciemniejszym ubarwieniem. Gatunek ten jest obserwowany u nas regularnie w okresie przelotów, głównie jesienią. Gniazduje na torfowiskach i mszarach tundry, a zimę spędza w Afryce. W naszym kraju kilka razy stwierdzono również kulika cienkodziobego (Numenius tenuirostris), zamieszkującego południowo-zachodnią Syberię i północny Kazachstan.
Przyszłość kulika wielkiego nie wygląda jednak różowo. Jego lęgowiska rozmieszczone są w naszym kraju bardzo nierównomiernie, znajdują się przede wszystkim na wschodzie (głównie w dolinie Biebrzy) oraz w zachodniej jego części – w dolinie Noteci. Właśnie Noteć była najważniejszym lęgowiskiem tego ptaka jeszcze w latach 80. zeszłego wieku. Nie bez przyczyny kulik był jej herbowym ptakiem. Gniazdowało tu wtedy ponad 170 par (ponad połowa krajowej populacji). Sytuacja ta jednak diametralnie się zmieniła – obecnie na obszarze całej doliny Noteci występuje zaledwie około 30 par tego gatunku. I choć różne naukowe publikacje nadal szacują liczebność kulika w Polsce na 650–700 par, to biorąc pod uwagę własne obserwacje i dochodzące z wielu rejonów informacje o równie dotkliwym spadku, trzeba przyjąć, że w całym kraju gnieździ się ich zapewne o połowę mniej. Może się zdarzyć, że w ciągu kilkunastu najbliższych lat kulik zupełnie zniknie z naszego krajobrazu. Chciałbym jednak za 10–20 lat wybrać się wiosną na „kulikową łąkę” i móc nadal delektować się widokiem oraz śpiewem tych ptaków. Ale teraz wszystko w rękach przyrody!
Marek Maluśkiewicz
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Nadnoteckie Koło PTOP „Salamandra”