5 maja br. Parlament Europejski przegłosował wprowadzenie zakazu przywozu na teren wspólnoty i komercyjnego obrotu produktami pochodzącymi z fok i uchatek. Przepis ten jest skierowany przeciwko niehumanitarnym polowaniom na te zwierzęta, prowadzonym przede wszystkim w Kanadzie, Norwegii, Namibii, Rosji i na Grenlandii.
Wprowadzenie zakazu nie zatrzyma natychmiast największej rzezi morskich ssaków, która corocznie odbywa się głównie na wodach arktycznych , ale może znacząco ograniczyć ich skalę poprzez dalsze zmniejszenie ich opłacalności. Większość społeczności krajów europejskich sprzeciwia się corocznym rzeziom setek tysięcy bezbronnych zwierząt (głównie młodych, jeszcze niepływających focząt), z których najczęściej zdziera się tylko skórę (często z jeszcze żywych osobników), a resztę wyrzuca. Choć gatunki, na które się w ten sposób „poluje”, nie są bezpośrednio zagrożone wyginięciem, wg naukowców tak masowe ograniczanie głównego drapieżnika mórz północnych wpływa na zachwianie równowagi tego ekosystemu. Sprzeciw wobec tych polowań narasta także w krajach, w których są one prowadzone. W Rosji protesty doprowadziły do wprowadzenia od 19 marca br. zakazu polowań na Morzu Białym na foki młodsze niż 1 rok. Również w Kanadzie odbywają się manifestacje na rzecz wstrzymania tych polowań, a kanadyjski senator Mac Harb po raz pierwszy w historii tego kraju zgłosił propozycję przepisu zakazującego komercyjnych polowań na foki. Aby europejski zakaz importu i sprzedaży wszedł w życie, musi być jeszcze zatwierdzony przez Radę Europy i opublikowany, co nastąpi zapewne wkrótce. Jest to wielki sukces obrońców przyrody oraz praw zwierząt, którzy od kilku lat zabiegali o taką decyzję. Rząd Kanady zapowiada, że zgłosi skargę na tę decyzję do Światowej Organizacji Handlu.
Andrzej Kepel