„- Czego oni od nas chcą, niech lepiej ścigają prawdziwych przestępców, a nie miłośników zwierząt” – takie wypowiedzi można spotkać na forach internetowych poświęconych hodowli egzotycznych zwierząt. Opinie te dotyczą działań podjętych przez PTOP „Salamandra” w 2003 roku, czyli programu „Ginące gatunki w sieci”.
Jednym z narzędzi programu było monitorowanie internetowych ogłoszeń (aukcje, giełdy, wirtualne sklepy, fora tematyczne itp.) oraz kontrola reakcji władz na przestępstwa bądź wykroczenia wobec prawa ochrony przyrody, w szczególności dotyczące handlu gatunkami zwierząt objętych ograniczeniami Unii Europejskiej lub prawnie chronionymi w Polsce.
Skrzydelnik olbrzymi (Strombus gigas) to jeden z gatunków zagrożonych przez nielegalny handel - prowadzony m.in. w Internecie
Fot. Andrzej Kepel
W czasie kilku pierwszych miesięcy przeszukiwania polskich stron internetowych natrafiliśmy na ponad 1400 nielegalnych ofert sprzedaży okazów zwierząt (zarówno żywych jak i martwych, produktów pochodnych itp.) o łącznej wartości ok. ćwierć miliona euro. Raport podsumowujący pięciomiesięczny monitoring został opublikowany na płycie CD oraz w Internecie, w dwóch wersjach językowych: po polsku i po angielsku.
Z zebranych przez nas informacji wynika, że aż 95% ofert sprzedaży okazów zagrożonych gatunków zwierząt w polskim Internecie jest nielegalnych, tzn. pochodzą z przemytu bądź z „dzikich” hodowli. Według szacunkowych danych organizacji WWF*, podczas przemytu ginie 9 na 10 transportowanych zwierząt. Nie wszyscy jednak są świadomi, że nie tylko przemyt, ale i nielegalne hodowle są szkodliwe. Po pierwsze uniemożliwiają jakąkolwiek weryfikację źródła pochodzenia okazów znajdujących się na rynku i ułatwiają działanie przemytnikom. Poza tym w hodowlach takich zwykle okazy rodzicielskie także mają nielegalne pochodzenie, a warunki przetrzymywania i rozrodu zwierząt nie podlegają kontroli weterynaryjnej. Takie nielegalne zwierzęta (często chore lub z wadami rozwojowymi spowodowanymi nieprawidłową hodowlą lub żywieniem) są oczywiście zwykle tańsze od pochodzących z zarejestrowanych legalnych hodowli, więc póki toleruje się taki proceder, uczciwi hodowcy zwierząt przegrywają konkurencję na rynku. Warto też zdawać sobie sprawę z tego, że zarówno sprzedaż, jak i zakup nielegalnych okazów z gatunków objętych ograniczeniami Unii Europejskiej, stanowi w Polsce przestępstwo zagrożone karą więzienia.
Podczas zorganizowanego przez WWF w czerwcu 2005 r. szkolenia dla policjantów dotyczącego CITES, „Salamandra” przeprowadziła zajęcia na temat nielegalnego handlu chronionymi zwierzętami w Internecie
Fot. Andrzej Kepel
Ze zgromadzonych przez nas danych wynika, że aż 86% nielegalnych ofert sprzedaży w Internecie dotyczy zwierząt żywych, resztę stanowią produkty pochodne (np. kość słoniowa i kawior) oraz trofea. Wiele sprzedawanych okazów to pamiątki z egzotycznych podróży. W związku z dużym popytem, w wielu krajach produkowane są one w masowych ilościach, co przyczynia się do ginięcia „atrakcyjnych” gatunków. Najbardziej poszkodowane przez nielegalny handel na polskich stronach internetowych są bezkręgowce i gady (ponad 30% wszystkich ofert), zaraz za nimi lokują się ptaki i ssaki. Terrarystyczne hobby realizowane w konflikcie z prawem zaczyna się często od popularnego „kędziorka” (ptasznik kędzierzawy – Brachypelma albopilosum) – gatunek ten stanowi większość wykrywanych nielegalnych ofert sprzedaży bezkręgowców, choć dzięki naszej akcji coraz więcej hodowców stara się przestrzegać przepisy. Z kolei najbardziej „chodliwym” gadem jest legwan zielony (Iguana iguana). Obroty miesięczne tą majestatyczną jaszczurką w polskim Internecie oscylowały w 2004 r. w okolicach 2 tys. euro. Wśród ogłoszeń roiło się też od boa dusicieli, żółwi lądowych, pytonów. Ptasimi „kąskami”, na których zarabiają handlarze, są głównie papugi. Stanowią one aż 97% wszystkich nielegalnych ofert dotyczących ptaków, a orientacyjny miesięczny obrót nimi wynosił prawie 15 tys. euro. Wszystkie te wartości są zapewne mocno niedoszacowanie, bo nie ma możliwości wykrycia wszystkich operacji odbywających się za pośrednictwem Internetu.
Smutne i zarazem niepokojące jest to, że wiele sklepów zoologicznych wspiera nielegalny proceder, a sprzedawcy udzielają kupującym fałszywych informacji o braku konieczności dołączania do zwierzaka tzw. „citesów” (odpowiednich świadectw lub innych dokumentów potwierdzających legalne pochodzenie).
Gdy „miłośnik egzota” myśli sobie, że przecież ta jego jedna papużka, żółwik czy pajączek z giełdy to zakup nieszkodliwy w skali świata, powinien zdać sobie sprawę z tego, że takich jak on w samej Polsce są dziesiątki tysięcy. A światłowody aż się rozgrzewają od przestępstw, gdy „miłośnicy” zwierząt licytują kolejne nielegalne żako, małpkę, aksolotla, ząb nosorożca, naszyjnik z kości słoniowej czy skórę rysia.
Anna Grebieniow
Sponsorami programu „Ginące gatunki w sieci” są: Phare 2001 – program „Rozwój społeczeństwa obywatelskiego”, Fundacja im. Stefana Batorego, Program Małych Dotacji GEF – UNDP oraz Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
*) WWF (World Wide Fund For Nature), czyli Światowy
Fundusz Na Rzecz Przyrody jest międzynarodową organizacją ekologiczną, powstałą
w 1961 roku (wówczas World Wildlife Fund – Światowy Fundusz Dzikiego Życia).