Wiosna w mieście też może nam dostarczyć wielu doznań zmysłowych oraz ciekawych obserwacji. Feerie barw i zapachów kuszą mieszczuchów do spacerów i wcale nie trzeba wyjeżdżać daleko za miasto, żeby podziwiać cuda przyrody. Nie zawsze jednak będą one wywoływać w nas zachwyt. Niekiedy mogą nawet zburzyć nasze poczucie piękna. Gdy wiosna jest ciepła i sucha możemy np. natrafi ć na drzewa lub krzewy pokryte jedwabną przędzą i zupełnie ogołocone z liści.
Spacerując późną wiosną (najczęściej w drugiej połowie maja) w lasach łęgowych lub wzdłuż zadrzewień z czeremchą zwyczajną (Padus avium), możemy zaobserwować dziwne zjawisko. Niektóre z drzew oplecione są (można by rzec: od stóp do głów) białym woalem pajęczyn. Jeśli przyjrzymy się uważniej tym oprzędom, zauważymy, że w miejscach, gdzie są one bardziej zbite, w coś na kształt kołyski (najczęściej w kątach gałązek i liści), wiją się niezliczone ilości małych zielonkawych, czarno nakrapianych gąsienic. Są to larwy namiotnika czeremszaczka (Yponomeuta evonymellus). Ich przysmakiem (a zarazem wyłącznym pokarmem!) są liście czeremchy, które zjadają, aby się przepoczwarczyć i przemienić w drobne, srebrzystobiałe motyle.
Namiotnik czeremszaczek jest ścisłym monofagiem, czyli gatunkiem o bardzo wysokiej specjalizacji pokarmowej, odżywiającym się tylko jednym rodzajem pokarmu (w tym przypadku są to liście czeremchy zwyczajnej). Wśród typowych monofagów najczęściej spotkane są pasożyty i tzw. szkodniki.
Z jaj złożonych na wierzchołkach pędów wylęgają się w kwietniu drobne gąsieniczki, zbite początkowo w zwarte grupki. Oprzędy są wtedy jeszcze luźne i przejrzyste. Na tym etapie rozwoju namiotniki zjadają tylko młode, delikatne liście, omijając starsze i sztywniejsze. W tym samym czasie wzmacniają i powiększają wspólny oprzęd. Gdy wierzchołek jednego pędu zostanie dokładnie objedzony, gąsienice przenoszą się na następny. W miarę wzrostu zwiększa się ich zapotrzebowanie na pokarm, a więc i tempo objadania pędów. Podczas żerowania pokrywają oprzędem kolejne gałęzie, nie omijając już mniej smacznych, starszych liści.
Jeśli nie pojawią się żadne naturalne czynniki (np. przymrozki) redukujące liczebność namiotników, z jaj wylęga się duża liczba gąsienic, które intensywnie żerują. Po pewnym czasie zaczyna brakować pokarmu, a drzewa zostają zupełnie ogołocone z liści (stąd nazwa – gołożery). W wielu miejscach widać szkielety drzew całkowicie pokrytych oprzędem. Gąsienice, które nie zdążą się przepoczwarczyć – giną z głodu. Drzewa jednak nie są skazane na zagładę – po kilkunastu dniach wypuszczają nowe liście, którym nic już nie grozi ze strony namiotników.
Gdy wiosna jest ciepła i sucha, może zabraknąć pokarmu dla żerujących gąsienic. Wtedy, w poszukiwaniu gatunku żywicielskiego, wędrują, oplatając przędzą wszystko, co znajdzie się na ich drodze. Mogą to być inne niż czeremcha gatunki drzew i krzewów, na których jednak gąsienice nie żerują. Osobniki, które są już dostatecznie odżywione i gotowe do przepoczwarczenia się, gromadzą się w środkowej części oprzędu i ustawiają pionowo. Wkrótce powstają skupienia kokonów, które zyskują dodatkową osłonę w postaci przędzy wytwarzanej przez najpóźniej przepoczwarczające się gąsienice.
Żerujące gąsienice, spowite oprzędem, chronione są przed wiatrem i deszczem. Poczwarki osłonięte kokonem i pokryte dodatkowymi warstwami przędzy są dobrze zabezpieczone przed atakiem owadów pasożytniczych, np. gąsieniczników (Pimplinae), które nie mogą przeniknąć do ich wnętrza, aby złożyć jaja.
Podobne oprzędy – wykonane przez inne gatunki namiotników (Yponomeutidae) – możemy znaleźć na innych drzewach i krzewach owocowych, np. jabłoniach i głogach
Fot. Przemysław Wylegała
Po ok. 14 dniach z poczwarek wylęgają się smukłe białe motylki, z pięcioma rzędami drobnych punkcików na przednich, srebrzystobiałych skrzydłach. Początkowo unikają one lotu i spędzają czas siedząc nieruchomo na gałęziach, w widocznych miejscach. Gdy grozi im niebezpieczeństwo, odskakują od gałęzi i spadają w dół, albo przemieszczają się „pieszo”. Gdy już jednak zdecydują się użyć swoich skrzydeł, można zauważyć, że tylne (całkowicie zasłonięte w czasie spoczynku) są popielatoszare. Czarny rysunek na przednich skrzydłach stanowi ostrzeżenie dla smakoszy motyli. Namiotniki nie mają jednak wielu wrogów – nie są zbyt chętnie zjadane przez ptaki, ponieważ ich ciała przesiąknięte są aromatycznymi substancjami zawartymi w liściach czeremchy, którymi żywiły się gąsienice. Ich liczebność regulowana jest głównie przez czynniki atmosferyczne, choć nie bez znaczenia jest w tym wypadku również zagęszczenie populacji. Przy masowym pojawie wiele gąsienic głoduje, przez co powstałe z nich motyle są mniejsze i mają mniejsze zapasy substancji odżywczych, niezbędnych do produkcji jaj. Składają ich wtedy mniej, lub w ogóle nie przystępują do rozrodu. W ten sposób niejako same regulują stan liczebny własnego gatunku. W kolejnych latach liczebność populacji rośnie (często gwałtownie), bądź spada (czasami do prawie całkowitego zaniku), w zależności od działających na nią czynników. Jeśli przez kilka lat z rzędu nie wystąpią późne przymrozki – do akcji wkroczą pasożyty, którym również sprzyjają takie warunki atmosferyczne, i zdziesiątkują gąsienice oraz poczwarki namiotników. Nie ma więc powodu, aby człowiek wkraczał w te skomplikowane zależności.
A to, czy takie oplecione białym woalem drzewa lub krzewy nam się podobają, to już zupełnie inna sprawa...
Adriana Bogdanowska