Myśląc o atrakcyjnym spędzaniu wakacji marzymy zwykle o najdalszych zakątkach Polski czy Europy. Nie zdajemy sobie nawet sprawy jak przyjemnie można spędzić tydzień w Jeziorach, zaledwie 20 km. od Poznania, w centrum Wielkopolskiego Parku Narodowego. Właśnie tam co roku odbywa się obóz chiropterologiczny („nietoperzowy”) organizowany przez „Salamandrę”. Tego lata miałem ogromną przyjemność być jego uczestnikiem. Było nas zaledwie siedmioro, w tym pięcioro to tak jak ja, chiropterolodzy - kompletni amatorzy. Oczywiście byli też Basia i Radek z „Salamandry”, którzy znakomicie orientowali się w tamtejszym terenie i zwyczajach nietoperzy. Było to ważne, ponieważ obserwacje tej grupy zwierząt w sezonie ich aktywności nie są wcale łatwe. Nasze badania miały stwierdzić w jakim stopniu nietoperze zajmują budki rozwieszone dla nich w poprzednich latach na drzewach WPN-u. Tym zajmowaliśmy się w dzień. Najciekawszą część programu kryła jednak noc. Po kolacji, zaopatrzeni w kanapki, napoje i ogromne ilości czekolady wyruszaliśmy na nocne łowy. Długo wybieraliśmy miejsce rozwieszenia specjalnej siatki.
|
|
Odłowy w sieci to jedna z metod badania nietoperzy |
W dzień sprawdzaliśmy budki dla nietoperzy |
Pomagał nam przy tym detektor ultrasoniczny, przekształcający sygnały nietoperzy w dźwięki słyszalne dla ludzi. Czekając na nietoperze prowadziliśmy wesołe rozmowy, sukcesywnie zmniejszając zapasy żywności. Do ciepłych śpiworów wsuwaliśmy się dopiero o świcie, jednak przestawienie się na tryb życia gacków dawało efekty. W ciągu zaledwie tygodnia, podczas dziennych i nocnych wypadów udało nam się złapać aż siedem gatunków nietoperzy (nocek duży, nocek rudy, nocek wąsatek, mopek, karlik większy, mroczek późny, borowiec wielki). Każdego złapanego delikwenta dokładnie oglądaliśmy, określając jego gatunek, następnie pozbawialiśmy go pasożytów i przywracaliśmy naturze. Wyczesane z futerka nietoperzy insekty i roztocza trafiały do butelek z alkoholem (skażonym). W przyszłości i one będą stanowiły obiekt badań naukowych. Poza nietoperzami, wokół których koncentrowało się nasze życie, las dostarczał nam jeszcze wielu innych atrakcji. Bywało, że w budkach znajdowaliśmy gniazda os albo szerszeni, a także ptaków. Zdarzało się, że musieliśmy wchodzić na drzewa, po których maszerowały tabuny mrówek. Nie zapomnę też, jak brałem nogi za pas, słysząc nerwowe chrząkanie dzika.
Kiedy teraz wlokę się tramwajami przez zatłoczone miasto, z tęsknotą wspominam szumiący las, wspólnie gotowane i jedzone obiady, drabinę wiezioną na rowerze, mleko prosto od krowy i maliny zrywane w lesie. Wtedy zawsze pocieszam się myślą, że już za kilka miesięcy wrócę do Jezior, na kolejny obóz chiropterologiczny.
Jakub Kowalczyk
członek Szkolnego Koła PTOP „Salamandra”
przy XVII LO w Poznaniu