Chociaż prawie każdy wie jak wygląda kret (Talpa europaea), niewiele osób widziało go żywego. Jest on doskonale przystosowany do podziemnego trybu życia, o wiele lepiej niż górnicy. Ciało ma walcowate (a górnicy nie), pokryte czarnym, aksamitnym futerkiem. Pysk wydłużony, opatrzony włoskami czuciowymi. Przednie kończyny są szerokie, zwrócone wewnętrzną stroną ku tyłowi i stanowią doskonałe „łopaty”, za pomocą których kret potrafi kopać korytarze z prędkością nawet kilkunastu metrów na godzinę. Co pewien czas klinowatą głową wypycha ziemię w górę, czego wyniki obserwujemy na powierzchni w postaci kretowisk. Za jednym razem kret może wypchnąć do dwóch kilogramów ziemi, podczas gdy sam waży zaledwie około 100 gram!
Krety są wielkimi amatorami dżdżownic
Fot. Przemysław Sujak
Nora kreta składa się z gniazda, spiżarni, korytarzy mieszkalnych, biegowych i żerowiskowych. Gniazdo znajduje się zazwyczaj pod korzeniami drzewa lub pod kamieniami i jest wyściełane miękką trawą i liśćmi. Korytarze mieszkalne charakteryzują się wygładzonymi i ubitymi ściankami, natomiast ścianki korytarzy żerowiskowych są porowate i stanowią pułapki dla drobnych zwierząt. Kret codziennie poprawia zapadnięte fragmenty swego podziemnego mieszkania, a także kopie nowe tunele. Jednakże większość czasu spędza biegając chodnikami swego rewiru łowieckiego w poszukiwaniu zdobyczy. Poluje praktycznie na wszystko co wpadnie do jego korytarzy, począwszy od dżdżownic, pająków, owadów i ich larw, a skończywszy na ślimakach, żabach, drobnych gryzoniach, a nawet potomstwie przedstawicieli własnego gatunku. Ta ostatnia pozycja w jadłospisie dotyczy oczywiście tylko samców, bo samice, jak to w świecie zwierząt bywa, są grzeczne, troskliwe i opiekują się młodymi.
Mimo swojej żarłoczności kret nie zjada wszystkiego od razu. Część zdobyczy magazynuje w specjalnej komorze - spiżarni. Może się w niej znajdować nawet do kilkuset unieruchomionych, lecz ciągle żywych dżdżownic.
Kretowiska są przez niektórych ludzi niemile widziane, zwłaszcza gdy pojawiają się na ich trawniku lub w ogródku. Wtedy najchętniej pozbyliby się intruza. Na mocy Rozporządzenia Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa z dnia 6 stycznia 1995 r. kret podlega ochronie gatunkowej na obszarze całego kraju, z wyjątkiem terenów zamkniętych, takich jak ogrody, lotniska, wały przeciwpowodziowe, boiska itp. W ogrodach kret uważany jest za szkodnika, gdyż dużą cześć jego pożywienia stanowią niezwykle pożyteczne dżdżownice. Poza tym drążone przez niego korytarze zwiększają wysychanie gleby. Czasem też, prowadząc swoje prace wiertnicze, uszkadza korzenie młodych roślin. Pamiętajmy jednak, że w przyrodzie nie ma „szkodników” - pojęcie to zostało wymyślone przez człowieka.
W jaki sposób pozbyć się kreta z działki czy ogrodu?
Często spotykanym sposobem jest stosowanie środków toksycznych. Występują one zazwyczaj w postaci świec kreto- i gryzoniobójczych takich jak np. „Anorin”. Zawiera on truciznę III klasy toksyczności - fosforan wapnia. Gazowanie przeprowadza się wtykając zapaloną świecę do każdej czynnej nory. Podczas spalania wydziela się fosforek wapnia (II klasa), który pod wpływem wilgoci rozkłada się do fosforowodoru, będącego trucizną najwyższej - I klasy toksyczności, a więc bardzo niebezpieczną także dla człowieka. Karencja, czyli okres ulatniania lub rozkładania się substancji toksycznych do względnie nieszkodliwych produktów wynosi w przypadku fosforowodoru 14 dni. Oznacza to, że przez dwa tygodnie nie wolno spożywać żadnych płodów rolnych z terenu objętego gazowaniem, gdyż grozi to zatruciem. Ponieważ łączna długość korytarzy w norze kreta często przekracza 100 metrów, należy uważać, aby razem z kretem nie pozbyć się sąsiadów.
Łapa kreta to prawdziwa „maszyna” do kopania
Fot. Przemysław Sujak
Na szczęście istnieją też inne, bardziej godne polecenia metody. Dostępny jest np. szereg środków chemicznych o działaniu odstraszającym - tak zwanych repelentów. Aby były skuteczne, nie można ich jednak stosować bezładnie, dawkując je do wszystkich nor równocześnie. Otoczone odstraszającymi zapachami zwierzę nie będzie miało wówczas drogi ucieczki. Dlatego też należy postępować według opracowanej strategii. Dzielimy ogród na kilkumetrowe strefy i wypłaszamy kreta z jednej strony na drugą i dalej na zewnątrz, bądź też zaczynając od środka, stopniowo przechodzimy do okręgów położonych dalej, aż nieproszony „gość” opuści nasz teren.
Kret jest obdarzony znakomitym słuchem i nie lubi hałasu. Czasami, aby go przegonić z naszego ogrodu, wystarczy powbijać w kretowiska wiatraczki brzęczące na wietrze lub nawet wkopać puste butelki w taki sposób, by wystawały kilka centymetrów nad powierzchnię i buczały pod wpływem wiatru.
Zanim jednak podejmiemy jakiekolwiek działania przeciw zamieszkującemu naszą posesję krecikowi (niezależnie czy miałaby to być wojna konwencjonalna, czy też chemiczna), zastanówmy się, czy naprawdę nie moglibyśmy się pogodzić z obecnością tego interesującego lokatora. Być może wystarczy co jakiś czas zdjąć łopatą ziemię z kretowiska i rozsypać ją równomiernie wokół (nie warto udeptywać kopców, bowiem pracowite zwierzątko natychmiast będzie próbowało odbudować zasypany korytarz). W zamian mieszkaniec podziemnych korytarzy będzie zjadał np. larwy chrabąszczy podgryzających korzonki naszych upraw.
Wojciech Stephan