Sprawa gospodarowania w polskich lasach i ochrony przyrody na terenach leśnych budzi emocje nie tylko przyrodników. Co jakiś czas wraca w dyskusjach publicznych i politycznych – ostatnio także w związku z propozycją włączenia tematu możliwości prywatyzacji lasów do ogólnonarodowego referendum. W tym numerze prezentujemy rozmowę z panem Januszem Zaleskim, Zastępcą Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych ds. Gospodarki Leśnej, którego zapytaliśmy o wybrane problemy ochrony przyrody na obszarach leśnych. Odpowiedzi traktujmy jako ważny głos przedstawiciela Lasów w trwającej dyskusji. Przedstawiamy je więc bez komentarzy, do samodzielnej oceny Czytelników. Oczywiście interesujących tematów na styku ochrony przyrody i gospodarki leśnej jest więcej – postaramy się poruszać je w kolejnych numerach Magazynu.
AB: Przez pięć lat pełnił Pan funkcję Głównego Konserwatora Przyrody. Jak ocenia Pan obecną skuteczność ochrony przyrody w polskich lasach w ogóle, a w Lasach Państwowych w szczególności?
JZ: Skuteczność ochrony przyrody w Lasach Państwowych oceniam wysoko. W tak wielkiej organizacji mogą się zdarzać i zdarzają się błędy, ogólnie jednak postawiłbym nam, leśnikom, mocną czwórkę. Znacznie gorzej ta sprawa wygląda w lasach prywatnych, gdzie brak wystarczających prawnych i finansowych możliwości prowadzenia działań ochronnych, na czym cierpi przyroda. Ta sytuacja wymaga nowych rozwiązań, ale na razie pomysłu na nie, ani środków, nie widać.
AB: Z jakich działań na rzecz ochrony przyrody prowadzonych w ostatnich latach przez Lasy Państwowe jest Pan szczególnie zadowolony?
JZ: Szczególną satysfakcję odczuwam z realizowanych przez Lasy Państwowe programów retencji wód. Rozpoczęto je jeszcze przed przystąpieniem Polski do UE, finansując ze środków własnych, EkoFunduszu i wojewódzkich funduszy ochrony środowiska. Zmagazynowano wówczas około 8,4 mln m3 wody. Po roku 2007, w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko, przeprowadzono kolejne przedsięwzięcie, zatrzymując w małych zbiornikach 30 mln m3 wody. To działania o olbrzymim, pozytywnym wpływie na przyrodę, pozwalające minimalnym kosztem spowolnić spływ wody, chroniąc często przed powodziami.
AB: Małą retencję z ogromnym sukcesem i zupełnie za darmo od lat prowadzą również bobry. Wiele leśnych ostoi bioróżnorodności funkcjonuje dzięki ich działalności. Bóbr to sprzymierzeniec współczesnego leśnika czy wróg?
JZ: Działalność bobrów wyłącza z użytkowania coraz większe obszary leśne. Dzisiaj jest to powierzchnia około 10 tys. ha, a wartość drewna, którego nie można pozyskać, szacuje się na 500 mln zł. Mimo tych szkód leśnicy nie traktują bobrów jako wrogów, uznając ich wielkie zasługi dla retencji wód i wzbogacania w ten sposób bioróżnorodności
AB: Nie mogę pominąć w pierwszych pytaniach zagadnienia parków narodowych. Środowisko leśników postrzegane jest jako jeden z głównych przeciwników powiększania istniejących parków i tworzenia nowych. Z czego wynika ten opór?
JZ: Nie słyszałem żadnej oficjalnej wypowiedzi leśników kwestionującej konieczność powołania nowych parków narodowych. To kwestia oporu samorządów lokalnych, którym ustawa o ochronie przyrody daje prawo weta. Na poziomie lokalnym i prywatnie leśnicy bywają przeciwnikami tworzenia nowych parków, ale nie wynika to z niechęci do ochrony przyrody, a raczej z obawy o utratę pracy w Lasach Państwowych, instytucji, w której realizują swoje pasje zawodowe i z którą są związani często od pokoleń.
AB: Jak Pan ocenia jakość programów ochrony przyrody dla nadleśnictw, tworzonych na potrzeby planów urządzania lasów?
JZ: Programy ochrony przyrody mają prawie dwudziestoletnią historię i dobrze pełnią swoją rolę, opisując to, co w lasach i okolicy warte jest ochrony. Zaczęto je tworzyć, gdy nikt jeszcze nie myślał o ocenach oddziaływania na środowisko i szkoda, że nie przypisano im takiej roli w stosunku do planu urządzenia lasu.
AB: Jaki jest stosunek leśników do dużych drapieżników?
JZ: Dzisiaj już powszechnie w lasach całej Polski spotykamy wilki. To sojusznicy leśników w utrzymywaniu na odpowiednim poziomie populacji jeleni, saren, dzików i coraz częściej bobrów. Lasy Państwowe biorą czynny udział w inwentaryzacji wilków, konsultują lokalizowanie przejść nad drogami, a także monitorują pojawianie się i bytowanie tych zwierząt.
Jesteśmy też, lub byliśmy, partnerami w reintrodukcji rysia, na przykład w Puszczy Piskiej czy Napiwodzko-Ramuckiej. Ostatnio, w ramach projektu Lasów Państwowych „Ochrona różnorodności biologicznej – promocja najlepszych praktyk”, propagowaliśmy godne polecenia procedury związane z ochroną rysia, wilka i niedźwiedzia.
AB: Duże drapieżniki czy niektóre gatunki ptaków chroni się, m.in. tworząc wokół ich ostoi strefy, w których prowadzenie prac leśnych jest okresowo lub całkowicie zakazane. Jaki jest stosunek Lasów Państwowych do tej formy ochrony?
JZ: Lasy Państwowe wprowadziły strefy wokół gniazd już w latach 60. XX wieku i dzisiaj jest ich w Polsce ponad 3,5 tysiąca, w tym tylko dwie na gruntach prywatnych. Warto zaznaczyć, że nie ma obowiązku tworzenia strefy wokół każdego stwierdzonego gniazda czy nory. Rośnie stale wielkość populacji wielu gatunków ptaków związanych z krajobrazem leśnym i to jest najlepsza odpowiedź na często podnoszone pytania o nasz stosunek do ochrony strefowej. Widzimy jednak częste niedoskonałości tej metody, zwłaszcza brak ochrony w lasach prywatnych czy niepotrzebne utrzymywanie stref wokół dawno już opuszczonych gniazd. Trwają też dyskusje naukowców o potrzebie wyznaczania stref dla wielu gatunków zwierząt i grzybów, na przykład wilka czy granicznika płucnika.
AB: Jaki jest stosunek Lasów Państwowych do aktualnych rozporządzeń w sprawie ochrony gatunkowej?
JZ: Jak wszyscy obywatele leśnicy muszą respektować prawo, stosujemy się zatem do rozporządzeń. W naszej opinii nie są one jednak doskonałe. Na liście chronionych grzybów na przykład znalazły się gatunki, o których nasza wiedza jest znikoma, a rozpoznawalność żadna. Trudno w tej sytuacji prowadzić racjonalne działania ochronne.
AB: Wycinkę drzew w lasach często prowadzi się w okresie lęgowym ptaków. W powszechnej opinii stoi to w sprzeczności z zasadami ochrony przyrody. Jednocześnie obecny art. 51a ust. 1 ustawy o ochronie przyrody zdaje się zwalniać gospodarkę leśną z zakazu niszczenia gniazd i lęgów. Czy rzeczywiście prowadzenie cięć w tym czasie należy uznać za „dobrą praktykę w zakresie gospodarki leśnej”? Czy nie da się tego uniknąć?
JZ: Prace leśne wykonywane są „od zawsze” w okresie lęgowym i nie ma to wpływu na populacje ptaków, o czym mówią rezultaty monitoringu. Znacznie większe szkody wyrządza ruch samochodowy, wałęsające się koty i drapieżniki, zwłaszcza obcych gatunków.
Ankietowani przez SISKOM kierowcy podają, że w ciągu roku 9% z nich miało kolizję z ptakami, co daje około 1,2 mln ptaków ginących na drogach. Nie bagatelizując ryzyka zniszczenia gniazd w czasie prac leśnych, twierdzę, że nie jest ono najistotniejszym zagrożeniem ze strony człowieka.
AB: Co do rodzimych drapieżników – nie sądzę, by skutki ich obecności można było rozpatrywać w kategoriach „szkody” i porównywać z efektami działań człowieka. Negatywne oddziaływanie niektórych obcych gatunków trudno oszacować, ale rzeczywiście wydaje się, że rośnie ono wraz z liczbą np. szopów w naszych lasach. Znane są szacunki dotyczące skali strat wśród dzikich zwierząt powodowanych przez koty domowe, samochody czy elektrownie wiatrowe. Czy zamiast wskazywać, że inne zagrożenia są większe, nie należałoby raczej martwić się o efekt skumulowany? Czy były robione szacunki dotyczące poziomu śmiertelności wśród ptaków powodowanej przez prace leśne? Jednak nie wszystkie leśne gatunki ptaków wykazują wzrost liczebności, odnotowuje się wręcz wyraźny spadek niektórych z nich (np. turkawki czy sikory ubogiej).
JZ: Trudno zgodzić się z opinią, że pies czy kot to rodzime drapieżniki. To zwierzęta domowe, zaburzające swoją obecnością i polowaniem funkcjonowanie ekosystemu, są w nim równie obce jak gatunki inwazyjne. Destrukcyjna rola norki amerykańskiej czy szopa pracza również nie budzi wątpliwości.
Niewiele jest badań dotyczących wpływu prac leśnych na populacje ptaków. W jednym z nich, wykonanym przez Krzysztofa Kajzera i Wojciecha Sobocińskiego w Puszczy Białowieskiej, stwierdzono większe zasiedlenie pól zajętych przez dzięcioła trójpalczastego w rezerwatach niż w lasach gospodarczych, różnica ta nie była jednak drastyczna (52% i 47%).
Badania Komitetu Ochrony Orłów na terenie Puszczy Noteckiej wykazały, że intensywna gospodarka leśna nie stoi na przeszkodzie ochronie lerki, lelka kozodoja, dzięcioła czarnego i niektórych szponiastych. Nie stwierdzono negatywnego wpływu żadnego z rodzajów prac leśnych na zasiedlanie lerki.
Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych zleca prace badawcze dotyczące wykonania oceny wpływu gospodarki leśnej na różne grupy organizmów, m.in. nietoperze, ptaki – aktualnie badane w dwóch pracach.
Spadek populacji gatunków ptaków może być powodowany przez wiele czynników, np. warunki klimatyczne, fenologiczne, zasobność pokarmową, naturalne fluktuacje. Podany przykład spadku populacji turkawek notowany jest w całej Europie i wiąże się go z ekspansją synogarlicy, gatunku obcego, kolejnego wypierającego nasze gatunki rodzime. Warto dokładnie przeanalizować czynniki wpływające na efekt skumulowany, do czego są w Polsce zobowiązane specjalne instytucje, a my chcemy i możemy ocenić ten, na który mamy wpływ.
AB: Czy nadleśnictwa mogą samodzielnie przeznaczać część środków z wypracowanego zysku lub z funduszu leśnego na działania związane z ochroną przyrody?
JZ: Środki funduszu leśnego mogą być przeznaczane na przedsięwzięcia z zakresu gospodarki leśnej. Często takie działania związane są pośrednio z ochroną przyrody i wtedy możemy mówić o finansowaniu ochrony przyrody z funduszu leśnego. Może to być na przykład przerzedzanie drzewostanów, aby stworzyć lepsze warunki bytowania gatunków chronionych lub wykonywanie zrębów zupełnych w celu utrzymania lerki czy lelka. Z funduszu leśnego finansowane są za to działania z ochrony przyrody w parkach narodowych. W bieżącym roku kwota ta przekroczy 25 mln złotych i będzie to jedna trzecia funduszy, jakie przekazuje na rzecz parków budżet państwa.
AB: Na koniec chciałabym zapytać, jak ocenia Pan współpracę Lasów Państwowych z myśliwymi? Czy udaje się godzić gospodarkę leśną, łowiecką i ochronę przyrody? Co ewentualnie wymagałoby poprawy?
JZ: Gospodarka leśna nie tylko daje się pogodzić z ochroną przyrody, ale prawidłowo prowadzona może być czynną formą jej ochrony. Leśnictwo i leśnicy sprawdzają się w tej roli od 300 lat, od kiedy powstał koncept trwałego, zrównoważonego leśnictwa.
Gospodarka łowiecka jest w wielu krajach uważana za część gospodarki leśnej i traktowana jako instrument w kształtowaniu populacji zwierząt tak, by umożliwiać odtwarzanie kolejnych pokoleń lasu i pożądaną różnorodność gatunków.
Niestety w Polsce prawo nie daje leśnikom możliwości ustalenia i utrzymywania odpowiedniego poziomu zwierzyny. Gwałtowny wzrost populacji jeleni i saren powoduje konieczność grodzenia upraw. Grodzenia to zło konieczne, powodujące fragmentację lasów, ale umożliwiające odnowienie drzewostanu. Chcielibyśmy zmienić tę sytuację, ale w obecnym stanie prawnym nie ma na to szans.
AB: Bardzo dziękuję za rozmowę! Gdy wyniki wspomnianych przez Pana badań będą już znane, chętnie o nich napiszemy na łamach naszego Magazynu.
Rozmawiała: Adriana Bogdanowska
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.