Po wschodniej stronie nieba gwiazdy powoli zanikają i pojawia się niebieska poświata. W oddali słychać porykiwanie pierwszego pawiana oliwkowego, który nie może doczekać się świtu i nieco przed czasem ogłasza jego nadejście. O tej porze aktywność nietoperzy jest tu niewielka. Podczas tego obchodu podnosimy sieci, by nie zaczęły łapać się w nie dzienne ptaki. Każde z nas wie dokładnie, co ma robić, a myślami podążamy już w stronę czekających śpiworów. Pracujemy więc w ciszy. Nagle od strony pułapki harfowej1, blokującej leśną ścieżkę, słychać Martę: – O! Jest jakiś Hipposideros! Ale fajny, taki malutki i czarniutki!
Największy nietoperz Afryki – młotogłów wielkogłowy (Hypsignathus monstrosus) – ma nie tylko wysoko wysklepioną przednią część pyska, ale dodatkowo potrafi wywijać wargi, co sprawia, że głowa zwierzęcia przybiera kształt, od którego wzięła się jego nazwa. W Kenii występowanie gatunku potwierdzono jedynie w lesie Kakamega |
Umaszczenie nocka rodezyjskiego (Myotis welwitschii) sprawia, że trudno go wypatrzeć na gałęzi wśród suchych liści, gdzie często spędza dzień |
Wydawałoby się, że fauna europejska jest już przebadana na wszystkie strony i obecnie możemy co najwyżej obserwować jej zmiany, powodowane głównie przez działalność człowieka. Tymczasem w trakcie pierwszych niespełna czternastu lat XXI wieku odkryto kilkanaście2 gatunków nietoperzy nowych dla naszego kontynentu, a kilka – także dla nauki. W tym czasie również znana fauna Polski powiększyła się o cztery gatunki tych latających ssaków. Dwie podstawowe przyczyny takiego stanu rzeczy to nocny, skryty tryb życia tych zwierząt, znacząco utrudniający ich obserwacje, a także wzajemne podobieństwo niektórych gatunków, sprawiające, że nawet przyrodnicy nie zawsze są w stanie rozróżnić je bez specjalistycznych badań. Nic więc dziwnego, że wiedza na temat występowania nietoperzy w Afryce jest jeszcze pełna luk. Wszak na tym ogromnym kontynencie wiele terenów jest trudno dostępnych, w niektórych krajach nie ma w ogóle specjalistów od tej grupy zwierząt, a różnorodność nietoperzy jest kilkukrotnie większa niż na północ od Morza Śródziemnego. Gdy więc podczas 16. Międzynarodowej Konferencji dot. Badań Nietoperzy, która odbywała się w Kostaryce, dr Paul Webala, badacz nietoperzy z Kenii, zaproponował nam (chiropterologom z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody „Salamandra”) wspólną wyprawę badawczą w okolice Jeziora Wiktorii, pomysł bardzo nam się spodobał. Zbieranie środków i przygotowania organizacyjne zajęły półtora roku. Ostatecznie jednak pod koniec lutego 2015 r. zespół w składzie: Martyna Jankowska-Jarek, Marta Więckowska, Konrad Bidziński, Mateusz Ciechanowski i niżej podpisany, wylądował w stolicy Kenii, Nairobi, by jeszcze tego samego dnia, wraz z Paulem Webalą i jego studentami: Beryl Achieng Makori i Michaelem Bartonjo, ruszyć „bat-mobilem” na poszukiwanie wschodnioafrykańskich nietoperzy.
Członkowie ekspedycji na tle „batmobilu” kenijskich chiropterologów podczas symbolicznego przekazania sieci do odłowu nietoperzy, zakupionych dzięki zbiórce społecznej |
Szkolenie dla kenijskich chiropterologów z komputerowej analizy nagrań nietoperzy |
„Malutki i czarniutki” wyglądał rzeczywiście inaczej niż wszystko, co przez ostatni tydzień mieliśmy w rękach. Charakterystyczna podkowa na nosie, bez dodatkowego trójkątnego lancetu, nieomylnie kwalifikowała go do rodzaju płatkonos (Hipposideros). Jednak analiza innych cech wciąż prowadziła do gatunku, który wg jedynego klucza do rozpoznawania nietoperzy Afryki Wschodniej (autorstwa Paula, kierownika naszej wyprawy) w Kenii nie występuje. Zapominając (tymczasowo) o upragnionym śnie, przeglądaliśmy kilkukrotnie klucz i czekaliśmy, aż obudzą się nasi afrykańscy koledzy. Już się przyzwyczailiśmy do tego, że nie uznają oni całonocnych kontroli sieci i z pewnym zdziwieniem patrzą na naszą chęć prowadzenia odłowów także po godzinie 22, kiedy aktywność nietoperzy jest już mniejsza. Gdy tylko Paul wyłonił się z namiotu, powitało go podekscytowane: – Mamy coś, co wygląda na Hipposideros beatus! – Oczekiwaliśmy entuzjastycznej reakcji, tymczasem Paul podszedł spokojnie do woreczka, w którym znajdował się obiekt naszych porannych roztrząsań, rzucił okiem i kiwnął potakująco: – Tak, beatus. Jeśli go nagraliście, to można go już wypuścić. – Taki brak zapału całkiem nas zaskoczył. – Przecież on występuje jedynie w Afryce Zachodniej i Środkowej! – Paul się uśmiechnął. – Tak, ale już po wydaniu klucza odłowiłem go raz także tutaj. – Okazało się, że udało nam się potwierdzić trwałe występowanie płatkonosa wspaniałego w Parku Narodowym „Las Kakamega”. Jest to na razie jedyne znane jego stanowisko w Kenii. Choć według klucza różni się on od innych płatkonosów głównie długością przedramienia i ogona, przy pewnym doświadczeniu określenie: mały, prawie czarny Hipposideros pozwala na jego niemal pewne rozpoznanie, gdyż w tej części Afryki nie występuje inny gatunek odpowiadający temu opisowi.
W niektóre noce w nasze sieci wpadały tylko pojedyncze nietoperze, w inne - dziesiątki |
Postawienie wysokich sieci w poprzek rzeki było bardzo trafną decyzją – tej nocy schwytaliśmy wiele nietoperzy z licznych gatunków |
Samiec pogonowca etiopskiego obudził się na razie połowicznie |
Ostatecznie wyprawę udało się zorganizować dzięki wsparciu wielu ludzi i kilku firm (wymienionych pod tym artykułem). W Polsce brakuje fundacji, które wspierałyby badania i działania edukacyjne prowadzone przez organizacje pozarządowe poza granicami kraju. Uczestnicy byli gotowi samodzielnie pokryć wydatki związane z przelotem i pobytem, ale koszty ekspedycji obejmują także wiele innych pozycji, w tym choćby zakup specjalistycznego sprzętu, z którego część chcieliśmy po wyprawie pozostawić kenijskim badaczom. Dlatego po raz pierwszy w historii „Salamandry” postanowiliśmy zastosować crowdfunding, czyli metodę zbierania niewielkich kwot od wielu sponsorów, w tym indywidualnych osób i firm. Akcję, trwającą niewiele ponad trzy tygodnie, przeprowadziliśmy za pomocą portalu Polakpotrafi.pl, przy równoczesnym zaangażowaniu mediów i profilu na Facebooku. Byliśmy ciekawi, czy Polacy są już gotowi, by wspierać badania i ochronę przyrody w krajach, w których jest ona szczególnie bogata i jednocześnie zagrożona… I udało się! Na dzień przed terminem zamknięcia zbiórki przekroczyliśmy minimalną kwotę, jaka była wymagana, by serwis przekazał nam zebrane środki. Jednocześnie dzięki upustowi przy zakupie sprzętu u polskiego producenta (Ecotone) za zebrane środki mogliśmy kupić więcej sieci, niż zakładaliśmy.
Gdy prowadziliśmy badania blisko wiosek, naszym działaniom z zaciekawieniem przyglądała się lokalna młodzież, która często po raz pierwszy z bliska widziała nietoperze |
Obserwującym naszą pracę mieszkańcom pobliskich wiosek pokazywaliśmy jak zbudowane są nietoperze i wyjaśnialiśmy, dlaczego warto je chronić |
A nie boicie się eboli? – to pytanie uczestnicy wyprawy słyszeli najczęściej. Media donosiły właśnie o epidemii spowodowanej przez ten wirus w Afryce Zachodniej. W materiałach prasowych pojawiały się podejrzenia, że pierwszy chory mógł zarazić się od nietoperza. Niestety, ta bezkrytycznie powtarzana informacja powoduje strach przed nietoperzami w całej Afryce i nie tylko. Znajomość geografii nie jest powszechna i nie wszyscy zdają sobie sprawę z ogromnej odległości dzielącej Wybrzeże Kości Słoniowej od Kenii, gdzie prowadziliśmy badania. Informacje o tysiącach zmarłych wylewały się z każdego serwisu informacyjnego, wywołując powodowane strachem negatywne działania przeciw latającym ssakom, które od zawsze zamieszkiwały w pobliżu człowieka. Mało kto zdaje sobie sprawę, że o ile w 2014 r. wirus ebola był przyczyną ok. 4500 przypadków śmierci w Afryce, w tym samym roku liczba osób, które na tym kontynencie zmarły z powodu roznoszonej przez komary malarii, przekroczyła pół miliona. Również liczba śmiertelnych ofiar innych roznoszonych przez komary chorób (np. dengi) znacznie przewyższała skutki eboli. Likwidowanie kolonii nietoperzy, które odżywiają się m.in. latającymi nocą owadami, może więc przynieść całkowicie odwrotny od oczekiwanego skutek dla bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców Czarnego Lądu. Dlatego podczas wyprawy wykorzystywaliśmy każdą sposobność, by szerzyć argument, który przekonuje do nietoperzy niemal każdego na całym świecie: – Do you like mosquitoes? No? So you should love bats! One bat can eat up to 3000 mosquitoes per night3. Na szczęście większość Kenijczyków mówi po angielsku, więc mogliśmy się swobodnie komunikować. – Mimo intensywnych poszukiwań jeszcze u żadnego nietoperza nie udało się stwierdzić obecności tego wirusa – wyjaśnialiśmy. Chłopiec, który zachorował pierwszy, rzeczywiście miał w zwyczaju polować na nietoperze. Stąd wzięło się podejrzenie. Zjadane przez niego mopsy angolskie (Mops condylurus) są jednak pospolite w wielu częściach Afryki i często mieszkają w budynkach. Gdyby były nosicielami eboli, przypadki zachorowań na tę chorobę byłyby znacznie częstsze. – Obecnie uważa się, że bardziej podejrzane o nosicielstwo są jakieś owady lub pająki, które są na tyle rzadkie, że ukąszenie przez nie człowieka zdarza się tylko wyjątkowo – podkreślaliśmy.
Zjawy płowe (Eidolon helvum) spędzają dzień wisząc na drzewach w wielkich koloniach |
Gdy w sieci wpadały nietoperze owocożerne, przy wyciąganiu ich z sieci określenie „mieć ręce pełne roboty” nabierało dodatkowego znaczenia |
Przecież to jest Triaenops! – Tym razem to Paul był wyraźnie podekscytowany. Staliśmy prawie po kolana w pokładach suchego nietoperzowego guana w jednej z jaskiń w pobliżu jeziora Elementaita. Wokół nas latały dziesiątki nietoperzy. Paul energicznie machał siatką na kiju, starając się złapać część z nich. Każdy ruch powodował wznoszenie tumanów szarego pyłu, utrudniającego oddychanie i fotografowanie. – Do tej pory stwierdziłem ich występowanie w Kenii jedynie na wybrzeżu, to jest ponad pięćset kilometrów na wschód stąd! – wysapał Paul, robiąc kolejny zamach siatką, do której wpadł beżowy nietoperz. Tego dnia udało nam się schwytać w tej jaskini kilkanaście trójpłatników afrykańskich (Triaenops afer). Co ciekawe, były to tylko samce. – Może o tej porze roku ten gatunek odbywa jakieś migracje, a samce i samice podróżują oddzielnie lub wybierają inne schronienia? – zastanawiał się Mateusz. – Możliwe – przytaknął Paul. – Jeszcze nigdy nie prowadziliśmy w tym regionie badań w marcu. Pewnie stąd te nowe obserwacje – dodał. Rzeczywiście, był to dopiero koniec pierwszego tygodnia naszych poszukiwań, a już udało nam się przesunąć znane zasięgi występowania kilku gatunków afrykańskich nietoperzy. Zaledwie drugiej nocy naszego pobytu w Kenii, w pobliżu jeziora Elementaita, w rozstawioną przez nas sieć wpadł pagonowiec baobabowy (Epomophorus wahlbergi), znany z tego, że odżywiając się m.in. pyłkiem i nektarem kwiatów, zapyla baobaby. Stwierdzony do tej pory zasięg występowania tego nietoperza miał w tym regionie obszerną lukę.
Rudawce nilowe (Rousettus aegyptiacus) to jedyne nietoperze z podrzędu Megachiroptera, które wykształciły zdolność echolokacji, co umożliwia im korzystanie z głębokich jaskiń jako schronienia |
Jaskinie, w których prowadziliśmy badania, często były pełne pylistego guana |
Rozpoznawanie występowania różnych gatunków nietoperzy w tej części Afryki Wschodniej oraz okazjonalne działania edukacyjne wśród społeczności lokalnej nie były jedynymi celami naszej wyprawy. Jej członkowie mieli spore doświadczenie w wykorzystywaniu różnorodnych technik badania nietoperzy. Dlatego, poza odłowami w sieci i pułapki harfowe, a także kontrolami jaskiń, dziupli i innych potencjalnych schronień tych latających ssaków, wykonywaliśmy też nagrania i analizę ich głosów echolokacyjnych. Staraliśmy się zgromadzić możliwie bogatą bibliotekę dźwięków, nagrywając oznaczone do gatunku zwierzęta zaraz po ich wypuszczeniu. Podczas kolejnych badań prowadzonych przez kenijskich kolegów ułatwi to analizę komputerową zapisanych za pomocą detektorów ultradźwiękowych odgłosów wydawanych przez przelatujące nietoperze. Wykonywaliśmy też tysiące zdjęć, w tym ukazujących szczegóły budowy poszczególnych gatunków. Przydadzą się do planowanej przez Paula książki o nietoperzach Kenii i nowego klucza do ich rozpoznawania.
Dostrzeżenie lawii żółtoskrzydłej (Lavia frons) wśród liści na krzewie graniczyło z niemożliwością |
Piękny lampart przegrał konkurencję o naszą uwagę z niepozorną lawią |
Po zakończeniu ekspedycji postanowiliśmy zachować się jak przeciętni turyści i parę dni poświęcić na fotograficzne safari po kilku parkach narodowych. Trwa drugi dzień tej wyprawy. Słońce niemal w zenicie. Równolegle do naszego samochodu, w odległości zaledwie kilkunastu metrów, dostojnie kroczy lampart. Słychać serie pstryknięć naszych pięciu aparatów fotograficznych. To nieczęsta okazja, by to zwykle skryte zwierzę ukazywało się odwiedzającym Park Narodowy „Masai Mara” w całej okazałości w południe na otwartej przestrzeni. Nasz przewodnik jest bardzo szczęśliwy, że udało mu się wypatrzyć drapieżnika tak pożądanego przez wszystkich odwiedzających Kenię. Niespodziewanie Marta, która najwyraźniej ma trzecie oko z tyłu głowy, krzyczy: – Lavia frons! Tam, na tamtym krzaku, na drugiej gałęzi od dołu po lewej! – Piękny kot natychmiast przestaje dla nas istnieć. Wszyscy obracamy się do niego plecami, by skierować lornetki i obiektywy na rachityczny krzew, gdzie rzeczywiście jeden z zeschłych liści po dokładniejszym przyjrzeniu okazuje się 6–7-centymetrowej długości nietoperzem z rodziny lironosowatych (Megadermatidae). Lawia żółtoskrzydła była 36 gatunkiem nietoperza, którego mieliśmy okazję zobaczyć podczas trzytygodniowej wyprawy (na 110 stwierdzonych do tej pory w Kenii). To mniej więcej tyle, ile gatunków tych ssaków występuje w całej kontynentalnej części Europy. Nasz kierowca Shady przyglądał się nam i odchodzącemu lampartowi z niedowierzaniem. – Wy naprawdę nie jesteście całkiem normalni! – Cóż, chyba miał rację.
Andrzej Kepel
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Sponsorzy strategiczni ekspedycji: ShipCon Sp. z o.o, Uniwersytet Gdański, „Ecofalk” Michał Falkowski Biuro Badań Monitoringu i Ochrony Przyrody, ECOTONE Goc, Iliszko, Meissner sp.j., Zakład Badawczy Leśnictwa i Środowiska Grzegorz Osojca-Krasiński, Grzegorz Wojciech Konieczka.
Ekspedycję wsparli także m.in.: Małgorzata Banaś, Katarzyna Baranowska, Michał Bełcik, Urszula Biereżnoj-Bazille, Małgorzata Brok, Ewa Brudz, Arnold Cholewa, Agata Chromcewicz-Fluit, Beata Chromińska, Hanna Grygiel, Błażej Grygiel, Mateusz Jarczyński, Magdalena i Przemysław Kepelowie, Grzegorz Wojciech Konieczka, Justyna Kubacka, Łukasz Łukomski, Dawid Niedbała, Piotr Niedźwiedzki, Radosław Nowak, Justyna Pińkowska, Laura Raczyńska, Wiesława Raczyńska-Nawrocka, , Rafał Ruta, Julia Rzeźniczak, Barbara Słojewska, Wojciech Szczęsny, Małgorzata Szypcio, Karolina Tymorek, Maria Wekesa, Michał Wojciechowski, Małgorzata Wyszyńska, Agnieszka Zajączkowska, Zbigniew Zawada, „adrimb”, „atterdag”, „FiolekPL”, „Kaniule”, „Loki”, „Rudawka1983”, Gobio - Usługi Przyrodnicze Michał Mięsikowski.
Patronem medialnym wyprawy był Magazyn Przyrodniczy SALAMANDRA
Płatkonos afrykański (Hipposideros ruber) |
Bruzdonos uszaty (Nycteris aurita) |
Pogonowiec etiopski (Epomophorus labiatus) |
Podkasaniec afrykański (Miniopterus africanus) |
Wełniaczek miedziany (Kerivoula cuprosa) |
Łatnik równikowy (Glauconycteris poensis) |
Trójpłatnik afrykański |
Płatkonos wspaniały |
Pochewnik afrykański |
Molosek drobny (Tadarida pumila) |
Mops angolski (Mops condylurus) |