Z sezonowymi migracjami kojarzą nam się przede wszystkim ptaki i nietoperze. Prostsze latające stworzenia, takie jak owady, w zasadzie nie migrują. W zasadzie, bo okazuje się, że w Kanadzie i USA żyją motyle, które dorównały pod tym względem ptakom.
Gdy gałęzie drzew obsiądą stada wędrujących motyli, las w mgnieniu oka staje się pomarańczowy
Fot. Andrzej Kepel
Należące do rodziny rusałkowatych (Nymphalidae) monarchy (Danainae), co roku udają się w liczącą około trzech tysięcy kilometrów wędrówkę na zimowiska znajdujące się w lasach Meksyku i Kalifornii, by z początkiem wiosny znów wrócić na północ. W sierpniu ogromne chmary, liczące po kilka tysięcy osobników wyruszają na południe, by tam spędzić zimę. Wędrują w ciągu dnia, więc łatwo można obserwować to spektakularne zjawisko. Noce spędzają na drzewach, których gałęzie aż uginają się pod ciężarem tej motylej masy. Na początku marca miliony motyli zimujących w Meksyku, wraz z dziesiątkami tysięcy tych z Kalifornii, rozpoczynają wędrówkę na północ.
Naukowców od lat interesuje mechanizm wędrówek monarchów oraz związany z nimi ich cały cykl życiowy. Żyjący maksymalnie kilka miesięcy osobnik tego gatunku nie jest bowiem w stanie przeżyć całego cyklu migracji. Pokolenie zimujące, które żyje najdłużej (nawet do ośmiu miesięcy), doleci wiosną tylko do Teksasu i Oklahomy. Tu, na młodych trojeściach (Asclepias sp.), samice składają „przywiezione” z zimowisk jaja (gody odbyły się jeszcze przed podróżą). Do letnich siedlisk dolatuje więc dopiero drugie lub kolejne pokolenie, gdyż motyle, które nie zimowały, żyją zaledwie 3-4 tygodnie, za to po drodze intensywnie się odżywiają i rozmnażają. W październiku cud się powtarza. Monarchy żyjące po wschodniej stronie Gór Skalistych lecą do rezerwatu biosfery Mariposa Monarca w Meksyku, a te żyjące po zachodniej - na wybrzeże Kalifornii. Trafiają bezbłędnie. Cały lot zajmuje im 1-2 miesiące, zależnie od pogody. Pokolenie to przed nastaniem wiosny już się nie rozmnaża.
Nieliczni przedstawiciele motyli żyjących w Polsce również znani są z zamiłowania do dalekich podróży. Są to przede wszystkim dwie rusałki - osetnik (Vanessa cardui) i admirał (V. atalanta). Oba gatunki zimują na południu Europy (a niektóre osobniki nawet w północnej Afryce!), skąd przylatują do nas w maju. Nie wszystkie jednak odlatują na zimę. Nieliczne osobniki zimują w kraju w piwnicach, na strychach, a także w jaskiniach i bunkrach.
Przed podróżą na zimowiska rusałki formują się w większe grupy, podobnie jak ptaki. Można je wtedy łatwo zobaczyć, ponieważ podróżują w dzień, noce spędzając na drzewach, podobnie jak monarchy.
Interesujące jest to, że osobniki z kolejnych następujących po sobie pokoleń doskonale wiedzą dokąd lecieć. Naukowcy z Uniwersytetu Medycznego w Massachusetts odkryli, że za zdolność do migracji odpowiada zestaw 40 genów oraz ich różna ekspresja w mózgach motyli letnich i jesiennych. Mechanizm migracji jest więc niezależny od zimowej niezdolności do rozmnażania, którą można usunąć hormonalnie.
Do nawigacji monarchy wykorzystują pozycję słońca. Nie jest to jednak proste, gdyż słońce w ciągu dnia wciąż wędruje po niebie. Motyl musi używać „dobowego zegara”, aby korygować wyznaczony kierunek. Mechanizm ten znajduje się w czułkach owada. Motyle pozbawione przez naukowców czułków traciły orientację, a te, których czułki pomalowano na czarno, zbaczały z kursu, gdyż umieszczone w nich „zegary” traciły synchronizację ze słońcem. Mimo to nie ulegał zakłóceniu ich dobowy rytm życia, sterowany osobnym „zegarem” znajdującym się w mózgu.
Oprócz obu Ameryk monarchy występują też w wielu innych rejonach świata. Należą do tych nielicznych owadów, które są zdolne przelecieć nad oceanem. Stają się więc pospolite na Bermudach, gdzie trojeście, którymi żywią się gąsienice, są często sadzone jako rośliny ozdobne. W chłodniejszych regionach Australii również migrują, ale na mniejszą skalę niż w obu Amerykach. Motyle te można spotkać również na wyspach Oceanu Indyjskiego i Spokojnego. Docierają też do Europy, gdzie występują na Wyspach Kanaryjskich, Azorach i Maderze. Przy sprzyjających wiatrach pojedyncze osobniki spotykano w Wielkiej Brytanii, a korzystając z amerykańskich statków, trafiały nawet do Grecji. W ciepłym klimacie potrzeba migracji jednak zanika.
Monarch jako jedyny gatunek owada jest objęty ochroną w ramach Konwencji o ochronie wędrownych gatunków zwierząt (tzw. Konwencji Bońskiej).
Jakub Bogusław Jagiełło
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Dziękujemy dr. Markowi Bąkowskiemu z Zakładu Zoologii Systematycznej UAM w Poznaniu za konsultację merytoryczną tekstu.