Kenijska Służba Ochrony Przyrody (Kenya Wildlife Service), lepiej znana jako KWS, powstała w 1990 roku, a jej pierwszym zadaniem było przeciwdziałanie kłusowaniu na słonie i wdrażanie stosownych przepisów prawa. Jest organizacją państwową o złożonej strukturze, ale pozostaje niezależna od rządu. Działa na rzecz lokalnych społeczności, prowadzi działalność edukacyjną, naukową oraz chroni dziko żyjące gatunki roślin i zwierząt, a także ich siedliska.
Dyrektor (senior warden) Parku Narodowego Mount Elgon, pan Dickson Ritan, w mundurze KWS
Fot. Andrzej Kepel
KWS zajmuje się obecnie wieloma problemami, takimi jak zmiany klimatyczne, wylesienia, utrata naturalnych siedlisk, konflikty na linii ludzie-dzikie zwierzęta oraz przestępstwa przeciw przyrodzie. Prowadzi też liczne programy, by wspomóc społeczności zamieszkujące tereny wokół parków narodowych i rezerwatów. Polegają one np. na zapewnianiu ludziom dostępu do wody pitnej, tworzeniu szkół, pomocy w rolnictwie i edukacji dotyczącej znaczenia ochrony dzikich gatunków zwierząt. Z drugiej strony stara się włączać lokalną ludność do konkretnych działań na rzecz przyrody. Przykładem może być Społecznościowy Program na rzecz Przyrody (Community Wildlife Program), w ramach którego zachęca się mieszkańców okolic parków narodowych do ochrony bioróżnorodności, m.in. poprzez tworzenie korytarzy ekologicznych dla dzikich zwierząt. Dzięki takiemu podejściu organizacja zdołała przyczynić się do rozbudzenia dumy społeczeństwa kenijskiego z narodowych walorów przyrodniczych. - To ważna metoda działania, gdyż zaangażowanie ludzi w ochronę fauny jest podstawą powodzenia - twierdzi naczelnik KWS William Kiptoo, posiadający dwunastoletni staż pracy w kilku dystryktach Wielkiego Rowu Afrykańskiego. - To właśnie społeczności żyjące w okolicy kenijskich parków narodowych i rezerwatów mają co zawdzięczać dzikim zwierzętom, które przyciągają turystów. Nie ma się więc co dziwić, że dbają o swoje zasoby.
Te słoniki afrykańskie mogą się jeszcze czuć bezpieczne. Starsze osobniki, o większych ciosach, codziennie giną z rąk kłusowników, by zaspokoić popyt na kość słoniową.
Fot. Ericka Ceballos
Podczas Konferencji Stron CITES w 1989 r. rządy zabroniły międzynarodowego handlu kością słoniową począwszy od roku 1990, ale kłusownictwo nadal stanowiło problem. Niestety mimo dobrze zorganizowanej straży, kłusownictwo dotyczące słoni ponownie znacznie wzrosło od czasu 14. Konferencji Stron CITES w 2007 roku, kiedy pozwolono na jednorazową sprzedaż kości słoniowej pochodzącej z Namibii, Botswany, Zimbabwe i RPA do Japonii i Chin, które teraz mogą wprowadzać ją na rynek. To rozkręciło koniunkturę i spowodowało wzrost popytu na ten surowiec. Po tej decyzji cena, jaką mogą uzyskać kłusownicy za 1 kg kości, wzrosła z 3 do 48 USD. W tym czasie cena kilograma kości słoniowej na czarnym rynku międzynarodowym wzrosła z 200 do 850 USD, a na Dalekim Wschodzie kilogram kości może kosztować nawet 1500 USD. Kość pochodząca z kłusownictwa i przemytu krąży w handlu jako pochodząca z tego jednorazowego legalnego eksportu.
Konsekwencją takiego wyłomu w zakazie handlu kością słoniową i wzrostu popytu jest fakt, że presja kłusowników (rodzimych i z krajów sąsiednich - zwłaszcza z Somalii) na kenijskie parki narodowe znacznie wzrosła. Szczególnie dotyczy to Tsavo i Amboselli. W zeszłym roku tylko na terenie tego drugiego zabito 15 słoni. Nie omija to jednak także innych parków - gdy w styczniu 2010 r. odwiedzałam Park Narodowy Meru, jeden ze strażników KWS zginął od kul kłusowników zaledwie kilka kilometrów od miejsca, w którym przebywałam.
Patrick Omondi, wicedyrektor KWS nagrodzony kenijskim orderem za zasługi dla kraju, podał mi wówczas smutną statystykę. W roku 2007 Kenia straciła z rąk kłusowników 47 słoni, w 2008 roku - 145, a w 2009 zabito 214 tych zwierząt. W samym tylko 2009 r. wykryto próby przemytu z Kenii 3.562 kg kości słoniowej. Patrick Omondi zaznaczył, że sytuacja ta dotyka nie tylko Kenię, ale i całą Afrykę. W 2009 r. Sierra Leone straciło swoje ostatnie słonie z populacji, która liczyła już tylko 16 zwierząt. To prawdziwa tragedia. Bez pracy odważnych strażników KWS, liczba zabitych zwierząt byłaby znacznie wyższa.
Służba Strażnicza (Security Service) to tylko jeden z oddziałów KWS, dysponujący m.in. departamentami śledczym i wywiadu. Tysiące strażników jest oddanych swojej pracy. Otrzymują szkolenie paramilitarne, dzięki któremu są w stanie walczyć z kłusownikami polującymi na słonie i nosorożce w kenijskich parkach i rezerwatach. W Kenii kłusownictwo na słonie wciąż pozostaje kluczowym problemem. Pan Kiptoo opowiadał mi o dekadach sprzed wprowadzenia moratorium na handel kością słoniową, gdy nie tylko Kenia, ale cały kontynent afrykański poniósł dramatyczne konsekwencje kłusownictwa, w wyniku którego połowa populacji słoni została zabita właśnie dla kości słoniowej. Od kilku lat problem ten znów się nasila.
KWS działa też na rzecz rozwoju turystyki, która stanowi dziś drugą najważniejszą gałąź gospodarki w kraju. W Kenii rozwija się zwłaszcza turystyka ekologiczna, kulturowa i związana z obserwacją ptaków. Każdy z parków czy rezerwatów chronionych przez KWS posiada unikalne atrakcje związane z fauną i florą oraz niezwykłymi krajobrazami. Wpływy z turystyki dają bezpośrednie korzyści KWS, a to z kolei pozwala organizacji na ochronę kenijskich zwierząt.
Jeśli planujecie podróż do Afryki, postarajcie się odwiedzić Kenię. Wizyta w tym kraju to niezapomniane przeżycie, a dodatkowo będziecie mogli wspomóc nie tylko ochronę słoni i innych zagrożonych gatunków, ale także lokalne społeczności.
Ericka Ceballos
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
(CATCA - www.catcahelpanimals.org)
Tłumaczenie na polski:
Karolina Núnez Cuesta, Katarzyna Biernacka i Joanna Dulowska