Jest trzecia dekada marca. Na dnie lasu zalega jeszcze w wielu miejscach śnieg, a zimno dokucza mimo słonecznej pogody. Średnie dobowe temperatury rzadko przekraczają 5°C. W ujęciu termicznych pór roku fenologicznie jest to przedwiośnie. Trudno mi ominąć dziesiątki zasilanych powoli topniejącym śniegiem strumyczków wijących się między drzewami. Gdzieniegdzie, w lokalnych zagłębieniach tworzą się małe zbiorniczki odbijające w swojej tafli błękit nieba i promienie słoneczne. W pobliżu słychać głos dzięcioła dużego (Dendrocopos major), którego dziupla od kilku lat znajduje się na starej pochylonej brzozie. Ale to nie on jest bohaterem mojej opowieści. Szukam wawrzynka wilczełyko (Daphne mezereum), jednego z nielicznych zwiastunów wiosny wykorzystujących większe natężenie światła na dnie lasu. Nie jest to trudne. Niemożliwe jest bowiem przeoczenie w ubogim w koloryt lesie jego barwnych kwiatów.
Różowe kwiaty wawrzynka zakwitają wczesną wiosną na nagich jeszcze pędach
Fot. Lesław Kostkiewicz
Chcąc dobrze przyjrzeć się szczegółom budowy rośliny, muszę się pochylić lub przykucnąć, gdyż z takiej perspektywy widać ich znacznie więcej. Na szczytowych fragmentach pędów tego niewielkiego krzewu znajdują się blizny po zeszłorocznych liściach. Z każdej z nich wyrastają po trzy kwiaty. Gałązki są nimi wręcz oblepione. Kwiaty, które mam przed sobą, są, tak jak w większości przypadków, różowe, chociaż spotykałem i te o białym zabarwieniu. Wokół roztacza się przyjemna woń. Barwa i zapach sprawiają, że zapominam o zimie. Jestem pod urokiem subtelności i czaru kwiatów. Może to piękna córka króla rzek Penejosa – nimfa Daphne, którą prześladował miłością Apollo. Osaczona i niemogąca wyrwać się z jego sideł poprosiła Geę – Matkę-Ziemię, by ją zamieniła w wawrzyn. Pod względem systematycznym wawrzynek i wawrzyn dzieli botaniczna przepaść. Ale kto to wie, czy grecki przyrodnik, ojciec botaniki Teofrast nie pomylił gatunków? W każdym razie Linneusz doszukał się podobieństw w nasionach i liściach obu roślin i nazwał rodzaj wawrzynek (Daphne).
Aromatyczne i zasobne w nektar kwiaty zwabiają przebudzone promieniami słońca pszczoły, motyle i muchówki. Biorąc pod uwagę niskie temperatury i małą liczbę owadzich stołówek w lesie na przedwiośniu, nektar jest wysokoenergetycznym pokarmem. Zapewnia on wystarczające siły owadom, by mogły przenieść pyłek nawet na znaczne odległości. Zapylone kwiaty więdną i w tym miejscu kończy się pierwsza część naszej opowieści...
W czerwcu las zmienił się nie do poznania. Drzewa i krzewy rozwinęły liście. Łęgi, niczym tropikalna dżungla, tętnią odgłosami i są trudne do przebycia. Grądy spowija mrok. Tylko nielicznym promieniom słońca udaje się przeniknąć przez gęstwinę liści w koronach drzew. Staram się odszukać naszego wiosennego bohatera. Nie jest to już takie proste. Wskazówką okazuje się zamieszkała przez dzięcioły brzoza. Z dziupli wydobywają się natarczywe głosy piskląt. Dorosłe ptaki uwijają się, by wykarmić rozwrzeszczaną, głodną dziatwę. Z kilku metrów dostrzegam krzew wawrzynka. Na pędach wyrastają całobrzegie i lancetowate liście, które pojawiły się po przekwitnięciu rośliny. Tylko w górach oraz na dalekiej północy kwitnienie i rozwój liści zbiegają się w czasie. Tym, co przykuwa mój wzrok są dojrzałe, karminowo-koralowe owoce o kształcie jagody i wielkości ziarna grochu. Początkowo były one zielone. Obecnie intensywna barwa ma przyciągnąć uwagę ptaków, posiadających najlepiej rozwinięty zmysł wzroku w świecie zwierząt. Zjadają one soczystą i pożywną owocnię pomimo jej gorzkiego smaku. Trujące nasiona nie ulegają strawieniu i rozsiewane są wraz z wydalanym kałem.
Fot. Lesław Kostkiewicz
Toksyczne właściwości wawrzynka odzwierciedla drugi człon nazwy gatunkowej mezereum. Słowo to pochodzi prawdopodobnie od arabskiego mazerium lub perskiego mazeriyn, co oznacza w obu językach „martwy” i wynika z trujących właściwości całej rośliny. Poza owocnią, wszystkie komórki rośliny zawierają silnie trującą dla ludzi i ssaków substancję żywiczą – mezereinę oraz kumarynę – dafninę. Zetknięcie z sokami rośliny wywołuje zapalenie skóry objawiające się zaczerwienieniem, obrzękiem i pęcherzami. Dłuższe oddziaływanie może doprowadzić do owrzodzenia, a nawet martwicy tkanek. Zatrucie nasionami zawartymi w owocach wywołuje pieczenie i ból, obrzęk warg i błony śluzowej jamy ustnej, ślinotok, skurcze żołądka i jelit oraz silną biegunkę. Resorpcja substancji trujących uszkadza nerki, wywołuje bóle i zawroty głowy, duszności, przyspieszenie tętna, drgawki, wzrost temperatury ciała i śmierć w wyniku zapaści. Za dawkę śmiertelną uważa się około dziesięciu jagód. Wywołanie wymiotów w chwilę po spożyciu jest jedynym sposobem udzielenia pierwszej pomocy. Leczenie wymaga natychmiastowej hospitalizacji. Pomimo trujących właściwości korę i owoce zawierające toksyczne nasiona stosowano w dermatologii oraz jako środek przeciwbólowy i przeciwreumatyczny. W średniowiecznej Europie żebracy, aby wywołać u siebie drgawki mające wzbudzić litość, używali wywaru z tej rośliny. Obecnie ziele wawrzynka ma znaczenie jedynie w homeopatii.
Kończąc tę opowieść, dodam, że zasięg geograficzny wawrzynka wilczełyko obejmuje niemal całą Europę, zachodnią Syberię, Ałtaj, Kaukaz oraz Azję Mniejszą. Najwyżej położone jego stanowiska znajdują się w Alpach Szwajcarskich, gdzie osiągają wysokość ponad 2500 m n.p.m. Należy on do rodziny wawrzynkowatych (Thymelaeaceae), która obejmuje około 100 gatunków pochodzących z Eurazji. Są to na ogół krzewy, rzadziej niewielkie pokrojowo drzewa. W Polsce w stanie dzikim rośnie jeszcze tylko wawrzynek główkowy (Daphne cneorum), figurujący w Polskiej czerwonej księdze roślin. Oba gatunki objęte są ochroną ścisłą.
Michał Falkowski
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Zakład Botaniki
Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach
Ten artykuł został dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej |