PTOP „Salamandra” wielokrotnie zgłaszało zastrzeżenia dotyczące niejasności w ustawowych zapisach dotyczących karania za przestępstwa przeciwko przyrodzie. Uważaliśmy, że określenie, iż przestępstwem jest czyn, który powoduje szkodę „o znacznych rozmiarach” jest zbyt ogólnikowe i powoduje, że karanie za takie czyny jest praktycznie niemożliwe. Szczegółowe uzasadnienie naszych wątpliwości można znaleźć w Biuletynie 2/1998, w artykule Istotna szkoda przyrodnicza. Do tej pory spotykaliśmy się z kontrargumentem, że sąd w&nsbp;takich przypadkach powołuje biegłych, którzy określają, czy dany czyn spowodował, czy nie spowodował szkody o „znacznych rozmiarach”. Niestety, praktyka wskazuje, że sprawy dotyczące niszczenia przyrody najczęściej nie trafiają do sądów, lecz o tym, że dany czyn nie spowodował istotnej szkody, decydują policjanci lub prokuratorzy, którzy po prostu odmawiają wszczęcia postępowania.
To też miało miejsce w przypadku jednej z interwencji prowadzonych przez PTOP „Salamandra”, a dotyczącej zniszczenia lęgu będącego pod ochroną ptaka. Wnieśliśmy odwołanie od decyzji o odmowie wszczęcia postępowania. I NARESZCIE!!! Otrzymaliśmy oficjalną, sądową interpretację - co jest, a co nie jest „zniszczeniem o znacznych rozmiarach”. Sąd Rejonowy w Turku, w dniu 10 stycznia 2000 r. wydał postanowienie o nieuwzględnieniu naszego odwołania. W uzasadnieniu tej decyzji sędzia Witold M. podaje jasną definicję (pisownia jak w oryginale): „Określone w art. 181 par. 1 kk pojącie prawne „spowodowania zniszczenia w świetle zwierzęcym w znacznych rozmiarach” dotyczy bowiem wyłącznie sytuacji, w której sprawca wywołuje uciążliwość dla całej biosfery lub zakłócenie naturalnej równowagi ekosystemu. Wywołane przez sprawcę „uciążliwości” tego rodzaju nie mogą zatem występować (...) li tylko na skalę lokalną, lecz winny obejmować skutki istotne globalnie godząc w byt biologiczny oreślonych gatunków zwierząc lub specyficznych ekosystemów.” Mamy więc oficjalną - sądową wykładnię prawa (opiera się ona zresztą na jednym z komentarzy do ustawy, jednak komentarze nie mają jakiejkolwiek oficjalnej mocy prawnej). Aby czyn wymierzony przeciwko przyrodzie mógł zostać w Polsce uznany za przestępstwo, musi wywołać GLOBALNĄ katastrofę, mieć znaczenie dla CAŁEJ BIOSFERY, przyczyniać się do wymarcia określonego gatunku lub godzić w istnienie specyficznych ekosystemów. Krótko mówiąc - odpalenie taktycznej głowicy nuklearnej w centrum parku narodowego nie będzie w świetle polskiego prawa przestępstwem, chyba że pechowo wypadnie to akurat na reliktowym stanowisku jakiegoś gatunku endemicznego (co jest bardziej prawdopodobne jedynie w kilku parkach).
Nic więc dziwnego, że podczas spotkania przedstawicieli społecznych organizacji zajmujących się ochroną przyrody z Głównym Konserwatorem Przyrody nikt z obecnych (a na sali było kilkanaście osób z całej Polski, na co dzień zawodowo zajmujących się walką z niszczycielami przyrody) nie potrafił podać jakiegokolwiek przykładu skazania na podstawie nowych przepisów kogokolwiek za przestępstwo przeciwko przyrodzie. Czy oznacza to, że w Polsce od 2 lat nikt nie niszczy przyrody, czy też nasze prawo jest niedoskonałe?
Na razie pozostaje nam próba ścigania niszczycieli przyrody na podstawie kodeksu wykroczeń. Tyle że maksymalna kara, jaką można otrzymać za wykroczenie, często jest wielokrotnie mniejsza od korzyści osiągniętych przez sprawcę w wyniku zabronionego czynu.
Andrzej Kepel