Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 

Zaangażowany dobrodziej

Przez dwadzieścia lat działalności mieliśmy do czynienia z wieloma wspaniałymi ludźmi wyróżniającymi się ogromną wiedzą, wielkim sercem, poczuciem humoru, nieposkromioną pasją... Dla samej tylko przyjemności współpracy z nimi warto znosić wszelkie trudy i znoje codzienności.

Przemysław Czajkowski

Przemysław Czajkowski
Grafika na podstawie zdjęcia z archiwum UNDP GEF/SGP

Trudno byłoby wymienić wszystkie osoby, z którymi kontakty szczególnie sobie cenimy. Niniejszy artykuł zdecydowałem się poświęcić jednej z nich – Przemkowi Czajkowskiemu. Choć nigdy nie usiłował promować siebie, w środowisku osób zajmujących się ochroną środowiska był doskonale znany. W swoim życiu imał się różnych zajęć, ale trwały ślad w historii pozostawił przede wszystkim dzięki wieloletniemu sprawowaniu funkcji Krajowego Koordynatora Programu Małych Dotacji Funduszu na rzecz Globalnego Środowiska, działającego w ramach Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP GEF/SGP). Nazwa strasznie długa, więc gdy w rozmowach między przyrodnikami ktoś pytał o źródło środków na jakiś projekt, najczęściej odpowiadało się „z GEF-u”, albo „od Czajkowskiego”. I wszystko było jasne. Fundusz ten działał i działa w wielu krajach, pod różnymi kierownictwami. Ale jego polska wersja była całkowicie niezwykła i bez niej nasza przyroda byłaby uboższa, a ruch ekologiczny słabszy.

Każdy grantobiorca mógłby podać dziesiątki przykładów na unikatowość polskiego GEF/SGP, nastawionego na efekt ekologiczny i wzmacnianie organizacji chroniących przyrodę, a nie na papierologię. Ograniczę się do jednego, lecz znamiennego przypadku. Jeśli Fundusz ten finansował wydawnictwa czy gadżety reklamowe, oczywiście można je było rozdawać, ale Przemek zachęcał, by je również sprzedawać, co także było dozwolone. „Jak ktoś zapłaci – będzie to bardziej szanował, a wy uzyskacie środki na kolejne działania!” Kiedyś, w ramach projektu finansowanego z GEF/SGP, zrobiliśmy koszulki promujące ochronę nietoperzy. Przemkowi bardzo się spodobały, a ponieważ wybierał się na jakąś zagraniczną konferencję, więc... kupił od nas sporą ich partię. Rozdając je podczas konferencji, zbierał datki na ochronę przyrody w Polsce. To, co zebrał, przekazał nam na dodatkowe działania w projekcie jako darowiznę. Wszystko odbyło się zgodnie z prawem, ale niecodzienność tej operacji wykonanej przez grantodawcę najlepiej doceni ktoś, kto obecnie rozlicza jakieś dotacje!

Przez kilka lat na prośbę Przemka byłem członkiem Komitetu Sterującego, oceniającego wnioski kierowane do GEF/SGP. Mieliśmy je recenzować pod względem zgodności proponowanych rozwiązań z wiedzą i efektywności finansowej. Niedociągnięcia formalne były nieistotne – zawsze mogły być poprawione lub zignorowane. Jeśli we wniosku znajdowały się błędy merytoryczne, to należało wnioskodawcy zaproponować ich korektę. Jeśli na kilka planowanych działań w ramach danego projektu tylko jedno miało sens – Przemek kazał wnioskodawcy zrezygnować z tych błędnych i przyznawał grant na okrojony program. Tylko u niego kierownicy projektów przed decyzją o przyznaniu grantu byli zapraszani na rozmowy z komitetem oceniającym, by bronić swoich pomysłów. Jeśli organizacja nie mogła zapewnić obowiązkowego własnego wkładu finansowego, to Przemek stawał na głowie, by zachęcić inne fundusze do współfinansowania. Współpracował w tym względzie np. z EkoFunduszem – innym unikatowym zjawiskiem. Gdy się nie udało, bywało, że naginał zasady GEF-u i dawał 100% potrzebnych środków. Zachęcał do nawiązywania współpracy i koalicji. W dużej mierze to z jego inicjatywy powstało np. ogólnopolskie Porozumienie dla Ochrony Nietoperzy. Tak wymieniać można by długo. Dziesiątki organizacji, podobnie jak „Salamandra”, przetrwało pierwsze, najtrudniejsze lata i zrealizowało ponad 370 projektów dzięki funduszowi, który Przemek obsługiwał w zasadzie samodzielnie, z pomocą jednej, niezastąpionej asystentki.

GEF od kilku lat nie działa już w Polsce. Wiosną tego roku pożegnaliśmy też na zawsze Przemysława Czajkowskiego. Nie napijemy się już z nim piwa, nie posprzeczamy na temat wad i zalet biopaliw, nie umówimy na wizytację projektu. Ale za każdym razem, gdy przypomnimy sobie, że mieliśmy zaszczyt z nim współpracować, robi się nam cieplej na sercu.



Andrzej Kepel

Wybór numeru