Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Widziane, lecz nie dostrzegane

Co to są porosty? Na to pytanie umiemy odpowiedzieć prawie wszyscy. Pamiętamy z lekcji biologii dziwną grupę „roślin” składających się z dwóch żyjących w symbiozie organizmów - grzybów i glonów. Niektórzy z nas pamiętają także, że są to „typowe organizmy pionierskie”. Czy jednak wiemy, jak one wyglądają? Czy mamy okazję oglądać je na co dzień?

Wiele porostów naskalnych może rosnąć też na cegłach lub betonie

Wiele porostów naskalnych może rosnąć też na cegłach lub betonie
Fot. Andrzej Kepel

Wydaje się, że jakkolwiek ciągle je widzimy, to wcale ich nie dostrzegamy. Wystarczy jednak podejść do betonowego słupa latarni ulicznej bądź do drzewa przy wiejskiej drodze i przyjrzeć się im dokładnie z odległości 20-30 cm, aby dojrzeć całe bogactwo drobnych organizmów. Żółty lub niebieski „proszek”, zielonkawe maleńkie „miseczki”, szarobiałe lub jaskrawopomarańczowe „rozetki” - to właśnie porosty. Różnorodność kształtów i barw tych organizmów jest ogromna.

Na ziemi, wśród mchów zobaczyć można wielką rozmaitość chrobotków (Cladonia). Niektóre tworzą całe murawki gęsto porozgałęzianych krzaczków, inne wytwarzają tak zwane podecja w kształcie kieliszków - czasami wyrastających jeden z drugiego.

Posiadające nitkowatą plechę brodaczki (Usnea) są bardzo wrażliwe na zanieczyszczenie powietrza

Posiadające nitkowatą plechę brodaczki (Usnea) są bardzo wrażliwe na zanieczyszczenie powietrza
Fot. Andrzej Kepel

Na brzegach tych tworów często zobaczymy brązowe lub szczególnie efektowne, krwistoczerwone owocniki. Na korze drzew, oprócz niepozornych form skorupiastych, zobaczyć można czasem drobne krzaczki odnożyc (Ramalina) przypominające miniaturowe rogi łosia lub gęste kępy brodaczek (Usnea), których długość u brodaczki najdłuższej (U. longissima) może dochodzić do paru metrów! Mieszkańcy miast często nie zdają sobie sprawy, że np. dziwne, żółte zabarwienie fragmentów murów oraz różnobarwne, mniej lub bardziej koliste „plamy” na starym tynku to właśnie porosty, których naturalnym siedliskiem są skały wapienne.

Jakkolwiek występują niemal wszędzie, najwięcej spośród ok. 2000 znalezionych w Polsce gatunków porostów spotykamy w górach. To im zawdzięczają swą nazwę Żółta Turnia czy Siwe Skały. Tu właśnie możemy najłatwiej zaobserwować jedną z typowych cech porostów. Te, zdawałoby się, tak wytrzymałe, pionierskie organizmy, mają zazwyczaj bardzo ściśle określone wymagania ekologiczne w odniesieniu do warunków środowiska, w którym mogą występować. Różnią się między sobą nie tylko gatunki spotykane na drewnie od tych, które pokrywają skały, ale wręcz zupełnie odmienne spotykamy na skałach wapiennych, inne na granitach, jeszcze inne przywiązane są do piaskowców.

Misecznicę murową (Lecanora muralis) spotkamy nawet w centrum dużego miasta

Misecznicę murową (Lecanora muralis) spotkamy nawet w centrum dużego miasta
Fot. Andrzej Kepel

Wielu porostów rosnących na gładkiej korze niektórych drzew liściastych, np. literaka właściwego (graphis scripta), nie spotykamy na spękanej korze innych drzew. Rzadko spotykany pismaczek cisowy (Opegrapha taxicola) rośnie wyłącznie na korze cisów (Taxus baccata). Jego krewniak - pismaczek brzozowy (Opegrapha betulina) ma dwie odmiany. Jedną, varietas betulina, spotykamy na korze drzew liściastych, drugą, var. herbarum, na pędach trzciny (Phragmites communis) i innych traw. Występowanie niektórych gatunków porostów ograniczone może być nie tylko do konkretnego gatunku drzewa, lecz wręcz do jednej jego partii będącej w okreś-lonym wieku. Przykładowo: promianek kruchy (Bactrospora dryina) rośnie jedynie w cienistych lasach u nasady pni starych dębów.

Aby dany gatunek mógł występować, wszystkie wymagania w stosunku do rodzaju podłoża, jego składu chemicznego, dostępu wody, nasłonecznienia itp. muszą być ściśle spełnione. Tylko ogromna różnorodność owych wymagań, występująca u różnych gatunków porostów powoduje, że są one tak wszędobylskie. Właściwość ta przyczynia się do tego, że organizmy te są doskonałymi bioindykatorami, czyli wskaźnikami stanu środowiska, szczególnie przydatnymi do oceny stopnia zanieczyszczenia atmosfery. Znając wymagania i tolerancję poszczególnych gatunków, na podstawie analizy flory porostów na danym terenie możemy wnioskować np. o średnim stężeniu SO2 w powietrzu, czy też np. o zakwaszeniu podłoża przez kwaśne deszcze.

Kresecznica (Xylographa), rytek (Litogtapha), liternica (Phaeographis), czartopis (Melaspilea), pismaczek (Opergrapha), rysek (Enterographa), literak (Graphis) - powyginane, kreskowane owocniki wszystkich tych rodzajów porostów tworzą różne wzory i rysunki

Kresecznica (Xylographa), rytek (Litogtapha), liternica (Phaeographis), czartopis (Melaspilea), pismaczek (Opergrapha), rysek (Enterographa), literak (Graphis) - powyginane, kreskowane owocniki wszystkich tych rodzajów porostów tworzą różne wzory i rysunki
Fot. Andrzej Kepel

Poddając plechy analizie chemicznej, zbadać można zawartość w nich metali ciężkich, które organizmy te wchłaniają i akumulują nieraz w ogromnych stężeniach.

Przechadzając się ostatnio po Poznaniu, mogli Państwo zauważyć w różnych jego punktach niewielkie płytki z kawałkami porośniętej porostami kory. Zawieszone są one na drzewach na wysokość ok. 3,5-4 m. Porost ten to pustułka pęcherzykowata (Hypogymnia physodes), powszechnie stosowana do tak zwanego „testu płytkowego”. Próbki pobrane z miejsca o małym stopniu zanieczyszczenia atmosfery porozmieszczałem na terenie całego miasta. Analizując następnie tempo zamierania plech, zawartości chlorofilu czy ilość zakumulowanych metali ciężkich, będę mógł wnioskować o stanie atmosfery w poszczególnych miejscach Poznania. Powtarzając te badania o różnej porze roku można się dowiedzieć, jak stopień zanieczyszczenia rozkłada się w czasie.

Metody bioindykacji mają dwie podstawowe zalety, decydujące o ich przewadze nad badaniami chemicznymi i elektronicznymi. Po pierwsze - są od nich dużo tańsze, po drugie - przy ich pomocy poznajemy nie tylko skład chemiczny atmosfery, ale jej rzeczywiste oddziaływanie na organizmy żywe. A to przecież uzależnione jest od wielu innych czynników, jak nasłonecznienie, wiatry itp..

Niestety, wszystkie opisane wyżej metody mogą być wykorzystywane jedynie przez dysponujących fachowym sprzętem i wiedzą specjalistów. Nawet zwykłe oznaczenie gatunku znalezionego porostu, wymaga w wielu przypadkach specjalnych odczynników i mikroskopu.

U większości gatunków pawężnicy (Peltigera) komponent glonowy plechy stanowią prymitywne sinice (Cyanophyta)

U większości gatunków pawężnicy (Peltigera) komponent glonowy plechy stanowią prymitywne sinice (Cyanophyta)
Fot. Andrzej Kepel

Czy przeciętny miłośnik przyrody, umiejący nie tylko „patrzeć”, ale i „dostrzegać”, może na podstawie obserwacji porostów wyciągnąć jakieś wnioski na temat stanu środowiska? Otóż może i to z dość dużą dokładnością. Służy temu np. tak zwana „skala porostowa”. Jest to specjalna tablica zawierająca zdjęcia kilku pospolitych, łatwo rozróżnialnych porostów, których obecność bądź jej brak mogą świadczyć o stężeniu SO2 w powietrzu. W Polsce popularna jest obecnie taka skala opracowana przez biologów z Wrocławia. Jednak nawet bez niej można sobie nieźle poradzić. Przyjrzyjmy się pobliskim drzewom liściastym. Jeśli na ich korze występują wszystkie formy porostów, łącznie z tak bogato rozgałęzionymi formami krzaczkowatymi jak brodaczka (Usnea) - możemy oddychać pełną piersią. Powietrze jest tutaj niemal idealnie czyste. Im większe stężenie toksyn, tym więcej form porostów znika z naszych drzew. Z dużym przybliżeniem można powiedzieć, że podatność porostów na toksyny uzależniona jest od stosunku ich masy do powierzchni wystawionej na działanie powietrza. W pierwszej kolejności giną więc porosty krzaczkowate, później krzaczkowato-listkowate i listkowate. Na skraju dużych miast można spotkać jeszcze najbardziej odporne formy listkowate oraz łuseczkowate. Przeważają jednak porosty skorupiaste, ściśle przylegające do kory. W centrum, drzewa pozbawione są zwykle nawet tych ostatnich. Obszary takie nazywamy „pustynią porostową”. Nawet tu jednak można często spotkać te organizmy rosnące na tynku i betonie. Zawierające wapń podłoże w pewnym stopniu neutralizuje działanie kwaśnych deszczy. Szczególnie odporne są formy o naprawdę znikomej plesze jak misecznica pospolita (Lecanora dispersa) lub tak zwane endolityczne, żyjące pod powierzchnią skały (czy betonu), na zewnątrz wystawiające jedynie owocniki, jak różni przedstawiciele rodzaju brodawnica (Verrucaria).

Wiele górskich skał jest „pomalowanych” porostami

Wiele górskich skał jest „pomalowanych” porostami
Fot. Andrzej Kepel

Wykorzystując porosty do oceny stanu środowiska musimy jednak pamiętać, że nie ma prostej zależności między danym czynnikiem szkodliwym a występowaniem porostów. Na obecność i kondycję tych organizmów ma wpływ pełen kompleks czynników zewnętrznych, a więc zarówno zanieczyszczenie gazami lub pyłami, jak i np. brak wody, światła czy odpowiedniego podłoża.

Czy oprócz bioindykacji, porosty mogą przydać się do czegoś człowiekowi? Przede wszystkim mogą stanowić one bogaty w węglowodany dodatek do pożywienia ludzi i zwierząt a czasem wręcz ich jedyny pokarm. Znanym przykładem są tutaj chrobotki (Cladonia) i inne porosty naziemne, rosnące daleko na północy w tundrze. Na całym świecie różne gatunki porostów wykorzystywane są do celów kulinarnych. Nie wykluczone że biblijną „manną” była roznoszona przez wiatr misecznica jadalna (Lecanora esculenta), która do dziś spożywana jest przez ludy zamieszkujące półpustynne tereny Azji i północnej Afryki. Również z wielu występujących w Polsce gatunków można sporządzić smaczne potrawy. Pamiętajmy jednak, że najczęściej używana do tego celu płucnica islandzka (Cetraria islandica) jest w naszym kraju objęta ochroną prawną. Specyficzne „spożywcze” znaczenie miała niegdyś jaskrota wilcza (Letharia vulpina). Jej sproszkowaną plechą posypywano padlinę, którą wykładano dla lisów i wilków. W ten sposób truto te biedne zwierzęta. W czasie II wojny światowej, aby zaradzić brakom żywności, uczeni radzieccy opracowali metodę otrzymywania z porostów glukozy i niezwykle strategicznego surowca - spirytusu. Sproszkowaną mąklę tarniową (Evernia prunasti) dodawano niegdyś do chleba, aby przydać mu aromatu. Obecnie przemysł kosmetyczny wykorzystuje ją dla utrwalania zapachów.

Od najdawniejszych czasów wykorzystywano porosty w medycynie ludowej. Świadczą o tym już choćby same ich nazwy, jak np. płucnica islandzka (Cetraria islandica) czy granicznik płucnik (Lobaria pulmonaria). Obecnie po odkryciu antybiotycznych właściwości niektórych kwasów porostowych - substancji wytwarzanych wyłącznie przez te organizmy, zainteresowanie medycyny porostami ponownie wzrosło.

Naziemne chrobotki (Cladonia) tworzą często gęste kępy lub murawy

Naziemne chrobotki (Cladonia) tworzą często gęste kępy lub murawy
Fot. Andrzej Kepel

Obrost modry (Physcia caesia) jest przykładem porostu listkowatego

Obrost modry (Physcia caesia) jest przykładem porostu listkowatego
Fot. Andrzej Kepel

Barwniki odpowiedzialne za różnorodne kolory plech porostowych również wykorzystywane były przemysłowo. Jakkolwiek w większości zostały one obecnie wyparte przez przemysł chemiczny, to jednak do dziś, znany wszystkim z lekcji chemii lakmus otrzymuje się z porostów, np. z ochrostów - grubego i spękanego (Ochrolechia parella, O. tartarea).

Wnikliwemu obserwatorowi przyrody porosty mogą dostarczyć wielu informacji o zachodzących na danym terenie zjawiskach. Mówiliśmy już o rodzaju podłoża czy zanieczyszczeniu atmosfery. Obecność ptasich gniazd mogą zdradzać azotolubne porosty, rosnące w miejscach „użyźnianych” ptasimi odchodami. Jeśli przyjrzymy się w górach rumowisku skalnemu, na podstawie wielkości plech niektórych bardzo powoli i równomiernie rosnących porostów skorupiastych, możemy stwierdzić, ile lat temu zeszła tędy lawina.

Odnożyca jesionowa (Ramalina faxinea) - typowy porost krzaczkowaty

Odnożyca jesionowa (Ramalina faxinea) - typowy porost krzaczkowaty
Fot. Andrzej Kepel

Ile jeszcze tajemnic i niespodzianek kryją te arcyciekawe organizmy? Niestety, niektórych nie odkryjemy już nigdy. Wiele porostów, jak np. brodaczka najdłuższa (Usnea longissima) prawdopodobnie wyginęło w Polsce całkowicie. Bardzo liczne są na wymarciu. Ochroną prawną zostały objęte tylko te, którym grozi bezpośrednie niszczenie przez człowieka, np. ze względu na okazałą, ozdobną plechę jak brodaczka (Usnea) oraz właściwości spożywcze lub lecznicze jak płucnica islandzka (Cetraria islandica) czy granicznik płucnik (Lobaria pulmonaria). Większości porostów ginących z powodu ogólnej degradacji środowiska, a zwłaszcza zanieczyszczenia atmosfery, ochrona taka nie na wiele by się zdała. Zastanówmy się więc, czy wybierając się na wycieczkę za miasto, aby tam przyjrzeć się tajemniczemu światu porostów pokrywających korę przydrożnych drzew, nie warto, zamiast samochodem, pojechać rowerem?

Andrzej Kepel

Wybór numeru


Uwaga. To jest artykuł archiwalny. Przedstawione w nim informacje odpowiadają sytuacji, stanowi wiedzy i przepisom obowiązującym w chwili oddawania go do druku. Obecnie mogą one być nieaktualne.