W maju pożegnaliśmy Tomasza Ogrodowczyka, wieloletniego Przyjaciela Redakcji – człowieka wielu talentów i ogromnej pasji, rozmiłowanego w przyrodzie, którą pokazywał w sposób niebanalny, w niemal wszystkich możliwych odsłonach. Tylko ogromna wrażliwość na otaczający świat, a szczególnie na jego dziką naturę, niezwykle romantyczna dusza, a także ciągły zachwyt nad zdawałoby się zwykłymi i opatrzonymi już zjawiskami, mogły ukształtować przyszłego autora wyjątkowych zdjęć i filmów, a także rejestratora wielkiej symfonii przyrody.
Jego zdjęcia i filmy, ale również artykuły (publikowane m.in. w SALAMANDRZE), podobnie jak dźwięki natury, które skrupulatnie rejestrował i wydawał na płytach, były, są i będą wzorem do naśladowania oraz najlepszą lekcją przyrody.
Tomasz Ogrodowczyk z górą trzydzieści lat fotografował i opisywał świat roślin i zwierząt, utrwalał kamerą filmową i nagrywał jego głosy, co znajdowało uznanie zarówno wśród wielbicieli jego talentu, jak i znawców tematu, którzy nagradzali jego dokonania podczas konkursów i festiwali. Jego dorobek artystyczny jest bardzo bogaty. Wielkie koncerty przyrody, Jaki to ptak?, Rok w puszczy, Moczary i uroczyska, Magia sosnowego boru, Bagna są dobre! – to tylko te najbardziej znane i cenione tytuły, również wielokrotnie nagradzane w kraju i za granicą.
Zainteresowania przyrodnicze znalazły też odzwierciedlenie w wykształceniu. Najpierw ukończył kierunek przyrodniczy na ówczesnej Akademii Rolniczej w Poznaniu, by w trakcie dalszego rozwoju zawodowego zostać absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Swoją pasję mógł więc realizować w pracy zawodowej (przez 26 lat był związany z Leśnym Studiem Filmowym Ośrodka Rozwojowo-Wdrożeniowego Lasów Państwowych w Bedoniu, którym przez osiem ostatnich lat kierował).
Jego największym życiowym projektem było jednak przywrócenie pamięci o Włodzimierzu Puchalskim – nestorze polskiej fotografii i filmu przyrodniczego – przez wydanie w formie fantastycznych słuchowisk książek z tzw. Zielonej serii (przy okazji zachęcamy do przeczytania wywiadu, jaki przeprowadziliśmy z Tomkiem na ten temat niemal sześć lat temu)*. Jedynie ktoś tak niezwykle uwrażliwiony na otaczający nas świat przyrody mógł zmierzyć się nie tylko z duchową, lecz także tą bardziej namacalną, materialną spuścizną po Włodzimierzu Puchalskim.
Tomek potrafił z niezwykłą wirtuozerią oddziaływać na niemal wszystkie nasze zmysły. I właśnie takiego będziemy go wszyscy pamiętać – zaangażowanego do (a raczej bez) granic we wszystko, czym się aktualnie zajmował. Zawsze mogliśmy liczyć na jego wsparcie i fachową pomoc przy wydawaniu kolejnych numerów Magazynu. Jesteśmy wdzięczni za wszystko, co po sobie zostawił. Za ten ogromny dorobek, będący niezwykle bogatym zapisem i dokumentacją przyrody. Ale przede wszystkim za uśmiech, którym hojnie nas obdarzał.
Żegnaj, Przyjacielu!
Redakcja