Tegoroczną zimę, jak każdą zresztą, większość poznańskich chiropterologów spędziła pracowicie, licząc nietoperze w znanych od dawna obiektach, a także myszkując w poszukiwaniu nowych cennych zimowisk. Uwaga nietoperzologów z „Salamandry” skupia się przede wszystkim na poznańskich fortyfikacjach oraz dużych zimowiskach w zachodniej i północnozachodniej Polsce, takich jak Kostrzyn nad Odrą czy bunkier w Strzalinach. Wyniki tegorocznych liczeń w większości obiektów były w normie – bez wyraźnych spadków lub wzrostów liczby hibernujących zwierząt. Biorąc pod uwagę kaprysy tegorocznej zimowej aury (do połowy stycznia panowały temperatury prawie jesienne, po czym konieczna była szybka adaptacja do warunków iście syberyjskich) mogło być znacznie gorzej – dla nietoperzy taki szok termiczny również nie był korzystny. W wielu obiektach znajdowaliśmy nietoperze, dla których zima okazała zbyt surowa, np. w jednym z poznańskich podziemi natrafiliśmy na 14 martwych nocków dużych, które najprawdopodobniej przemarzły. Obserwowaliśmy także, że część zwierząt wybierała na początku zimy nietypowe dla siebie miejsca hibernacji, tuż przy wejściach czy nawet na zewnątrz podziemi (dotyczyło to m.in. bardzo ciepłolubnych nocków dużych, które zazwyczaj chowają się głęboko wewnątrz).
Jednak zdarzeniem, które najdłużej zapamiętamy z tegorocznych liczeń, będzie tragedia nietoperzy spowodowana nie przez naturę, ale człowieka.
Pod koniec lutego, podczas liczenia w jednym z poznańskich fortów, już z daleka zauważyliśmy grupę wypatrywanych przez nas ssaków we wnęce ceglanego muru. Gdy podeszliśmy bliżej, początkowa radość zmieniła się w niedowierzanie – wszystkie nietoperze były martwe. Niedowierzanie z kolei zmieniło się w szok, gdy zaczęliśmy bliżej przyglądać się znalezisku. Zwierzęta nie zginęły śmiercią naturalną (jak początkowo sądziliśmy) – ich ciała były zmiażdżone, a skrzydła niektórych połamane lub nawet oderwane od korpusów. Sposób ułożenia nietoperzy wskazywał, że martwe lub okaleczone i umierające zwierzęta ktoś w tamto miejsce przyniósł i zostawił. O sprawie natychmiast powiadomiliśmy organy ścigania i Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Na miejsce przybyli tylko funkcjonariusze Policji. Wspólnie z nimi naliczyliśmy 69 zabitych zwierząt, z czego aż 64 to mopki – jeden z gatunków, dla których utworzono obszar Natura 2000 „Fortyfikacje w Poznaniu”. Ta masakra to jeden z najtragiczniejszych znanych przypadków masowej śmierci nietoperzy z rąk człowieka w ostatnich latach w Polsce. Niestety sprawcy (sprawców) nie udało się wykryć.
Radosław Jaros
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.