Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Olbrzymie, wielkie i całkiem nieduże

W kontynentalnej Europie (w tym i w Polsce) żyją trzy gatunki borowców. Gdyby ich przedstawicieli ustawić obok siebie, postronnemu obserwatorowi ich zróżnicowane rozmiary mogłyby się skojarzyć z rosyjskimi matrioszkami1.

Bardzo szerokie, niemal kwadratowe uszy zdradzają borowca olbrzymiego

Bardzo szerokie, niemal kwadratowe uszy zdradzają borowca olbrzymiego
Fot. Ana G. Popa-Lisseanu

Borowce to rzadki w krajowej faunie ssaków przypadek, gdzie gatunki z tego samego rodzaju na pierwszy rzut oka różnią się tylko wielkością. Wszystkie mają płowo-brązowe futerko (o subtelnych różnicach kolorystycznych będzie jeszcze mowa) i – co ważniejsze – koziołek2 kształtu grzybkowatego, czyli wąski u nasady i silnie rozszerzony na boki w górnej części (przy dokładniejszym przyjrzeniu się może się nasunąć skojarzenie z grzybem... atomowym).

Najpospolitszym z trójki naszych bohaterów jest borowiec wielki (Nyctalus noctula), zwany po prostu borowcem. Jest to nietoperz słusznych rozmiarów, z krajowych gatunków (z wyjątkiem swojego większego kuzyna, którego poznamy później) ustępuje pod tym względem, i to nieznacznie, jedynie nockowi dużemu (Myotis myotis). Jednak jest od niego masywniej zbudowany i przy podobnych gabarytach może więcej ważyć.

Borowiec wielki to jeden z najczęściej spotykanych krajowych nietoperzy, a zarazem jeden z najszerzej rozprzestrzenionych na świecie skrzydlatych ssaków. W Europie stwierdzany był we wszystkich krajach z wyjątkiem Islandii. Jego zasięg obejmuje także znaczną część Azji (od Uralu po Japonię) oraz północną Afrykę.

Skrzydlaci globtroterzy

Borowce wielkie spotykane są daleko poza swoim zwartym zasięgiem, np. na zupełnie bezleśnych wyspach na północnym Atlantyku czy w krajach tropikalnych – Indiach, a nawet Mozambiku (Afryka południowo-wschodnia). Prawdopodobnie zapędzają się w tak odległe rejony podczas sezonowych wędrówek.

Borowce wielkie są typowymi lotnikami otwartych przestrzeni. Poruszanie się w takim środowisku ułatwia budowa ich ciała (długie, wąskie skrzydła) oraz sposób echolokacji. Emitują dźwięki o długim zasięgu (do 200 metrów), ale jak na nietoperze – dość rzadko, „zaledwie” kilka razy na sekundę. Nadają na niskiej częstotliwości – ok. 20 kHz, dlatego ludzie o wrażliwym słuchu nie potrzebują detektora ultradźwiękowego, aby latające borowce doskonale słyszeć. Ciekawostką jest fakt, że niektórzy chiropterolodzy podchodząc do sieci, w którą złapało się kilka borowców, doświadczają dziwnego uczucia podenerwowania i dyskomfortu. Przyczyną jest najprawdopodobniej duże natężenie wydawanych przez te nietoperze ultradźwięków na granicy słyszalności.

Pojedyncze borowce wielkie często znajdowane są w skrzynkach dla nietoperzy

Pojedyncze borowce wielkie często znajdowane są w skrzynkach dla nietoperzy
Fot. Maurycy Ignaczak

Lot borowców jest szybki, ale nieco niezręczny. Nietoperze te są po prostu mało zwrotne. Chętnie latają po liniach prostych, natomiast kiepsko radzą sobie wśród przeszkód, np. w gęstej roślinności, dlatego takich miejsc unikają. Nie są zbyt wybredne jeśli chodzi o rodzaj pokarmu. Polują zarówno na duże chrząszcze, np. chrabąszcze majowe (poradzą sobie nawet z wielkim jelonkiem rogaczem!) podczas ich rójek, jak i na muchówki, motyle nocne czy owady latające nad wodami (np. jętki). Borowce są przy tym najbardziej dziennymi z naszych nietoperzy – wiele z nich wylatuje z kryjówek na dobrą godzinę przed zachodem słońca, kiedy właściwie jest jeszcze zupełnie widno. Można je wtedy obserwować, jak uganiają się za owadami razem z jerzykami i jaskółkami. Pojedyncze osobniki (ale tylko wyjątkowo) mogą żerować nawet... w samo południe, w pełnym słońcu.

Do niedawna borowce były uważane za nietoperze typowo leśne. Jednak od dłuższe- go czasu obserwuje się ich napływ do miast. Dosłownie na naszych oczach zmieniają się ich zwyczaje. Co ciekawe – rzadko wybierają klasyczne miejsca, jak np. strychy wiekowych domostw. Wolą... bloki z wielkiej płyty. Podobnie jak niektóre mroczki (zobacz: Mroczny świat mroczków - SALAMANDRA 1/2007), borowce najwyraźniej uznały, że labirynty szczelin w ścianach bloków są świetnymi kryjówkami. Spodobały im się do tego stopnia, że wykorzystują je przez cały rok – latem wychowując w nich młode, a zimą hibernując. Czy należy się z tego cieszyć? Z jednej strony adaptacja zwierząt do nowego rodzaju schronienia zwiększa szanse zachowania gatunku w coraz bardziej przekształcanym przez człowieka świecie. Ale jednocześnie takie nienaturalne kryjówki mogą być dla borowców śmiertelną pułapką – skąd mają one np. wiedzieć, że bloki się czasami ociepla i że kryjówki, które uważają za bezpieczne, staną się ich grobowcami? Nikt nie wie dokładnie, ile nietoperzy zostaje każdego roku zamurowanych żywcem w szczelinach podczas takich prac, jednak należy się obawiać, że sporo.

Samica borowca wielkiego z młodym

Samica borowca wielkiego z młodym
Fot. Andrzej Kepel

Z wielkomiejskich betonowych osiedli wróćmy jednak do lasów, gdzie, na szczęście, wciąż pomieszkuje większość naszych borowców. Ich naturalnymi kryjówkami są dziuple drzew (dlatego, wbrew nazwie, częściej spotyka się je w lasach liściastych niż borach). Borowce zajmują zazwyczaj dziuple położone wysoko (powyżej czterech, a czasami nawet dwudziestu metrów nad ziemią), chociaż niekiedy zdarza im się również zasiedlić schronienia, do których wysoki człowiek może zajrzeć, nie stając nawet na palcach. Nie są przywiązane do określonego gatunku drzewa. Mogą zamieszkać nawet w posadzonych przez człowieka egzotach, np. choinie kanadyjskiej, jeśli tylko jest w nich odpowiednia kryjówka. Nie należą przy tym do tzw. gatunków szczelinowych – chętniej wybierają dziuple o przekroju mniej więcej okrągłym (głównie wykute przez dzięcioły) niż otwory powstałe w drzewach w sposób naturalny. Letnie kolonie borowców, liczące najczęściej kilkadziesiąt samic, w ciągu sezonu użytkują kilka (a nawet więcej) dziupli, które zmieniają co jakiś czas. Część naszych borowców spędza w lesie okrągły rok, również hibernując w dziuplach. Jednak działalność człowieka sprawia, że nawet w takich zupełnie naturalnych kryjówkach nie mogą być bezpieczne – zrębów w lasach dokonuje się głównie zimą, i wielu chiropterologów słyszało opowieści leśników o tym, że ze ściętego drzewa zaczęły wylatywać nietoperze, lub bardziej dramatyczne, że podczas cięcia drzewa spod ostrza piły trysnęła krew.

Wszystko wskazuje jednak na to, że tylko mała część borowców zimuje w tym samym lesie, w którym przebywa latem. Większość populacji wybiera migrację – podobnie jak ptaki, nietoperze te odlatują jesienią w bardziej przyjazne klimatycznie rejony i powracają dopiero wiosną. Wędrówki borowców to dość spektakularne zjawisko (choć niewielu ludzi to widziało): lecą one w dużych grupach, często w ciągu dnia. Intensywne przeloty tych nietoperzy obserwuje się m.in. na wybrzeżu Bałtyku. Prawdopodobnie nadlatują one z Rosji i krajów nadbałtyckich. Czy po to, aby spędzić w naszym kraju zimę, czy też zmierzają dalej, na południe lub zachód – tego na razie do końca nie wiadomo. Stwierdzono jednak, że przynajmniej część naszych borowców zimuje na Węgrzech, Słowacji, w Czechach i w Szwajcarii. A niektóre ze znajdowanych u nas zimą, mogą z kolei Polskę traktować jako „ciepły kraj” i przybywać z północy lub wschodu. Zimowe spotkania z borowcami w naszym kraju należą zresztą do rzadkości. Nietoperze te nie lubią miejsc najczęściej kontrolowanych przez badaczy – sztucznych i naturalnych podziemi. W schronach ani bunkrach dotąd ich u nas nie widziano, w jaskiniach – tylko kilka razy.

Irlandia krajem borowiaczka?

Niemal w całym swoim zasięgu borowiaczek jest o wiele rzadszy niż borowiec wielki. Wyjątkiem jest Irlandia, o której można powiedzieć, że „borowiaczkiem stoi”. To prawdziwa ostoja tego gatunku – jest on tam najliczniejszym nietoperzem. Jego kolonie rozrodcze mogą liczyć nawet 500 samic (w Polsce z reguły kilkanaście). Irlandia (wraz z Wielką Brytanią) jest również wyjątkiem pod innym względem – to chyba jedyne miejsce na świecie, gdzie typowo leśny borowiaczek przystosował się do niemal bezleśnego krajobrazu i zasiedla prawie wyłącznie budynki.

Borowiaczek, dzięki długiemu gęstemu futerku, jest zdecydowanie bardziej „kudłaty” niż pozostałe borowce

Borowiaczek, dzięki długiemu gęstemu futerku, jest zdecydowanie bardziej „kudłaty” niż pozostałe borowce
Fot. Alex Borissenko

O ile chyba każdy chiropterolog w Polsce wielokrotnie miał do czynienia z borowcami, to znajdzie się całkiem sporo fachowców od nietoperzy, którzy w życiu nie widzieli borowiaczka (Nyctalus leisleri). Wygląda on jak miniaturka borowca wielkiego, jednak oprócz wielkości różni się od niego kilkoma szczegółami: futerko ma dłuższe, gęstsze i bardziej skołtunione i – co najważniejsze – nasada włosów jest bardzo ciemna, a tylko ich górna część płowo-brązowa. Poza tym pyszczek borowiaczka jest „subtelniejszy” i bardziej spiczasty niż u borowca. Borowiaczek do niedawna był uznawany za jednego z najrzadszych polskich nietoperzy (figuruje w Polskiej czerwonej księdze zwierząt). Jednak okazało się to tylko częściowo prawdą. Gatunek ten występuje pospolicie w lasach wschodniej, południowej i środkowej Polski. Natomiast w zachodnich i północnych rejonach kraju rzeczywiście znany jest tylko z pojedynczych stanowisk. W naszej części Europy borowiaczek jest znacznie silniej związany z lasami niż borowiec. Kolonie rozrodcze i pojedyncze osobniki chronią się w dziuplach drzew (co ciekawe – w przeciwieństwie do borowców chętniej korzystają one ze szczelin powstałych w sposób naturalny niż z dziupli wykutych przez dzięcioły), przy czym najlepiej czują się w środkowych i górnych piętrach lasu, na wysokości powyżej osiem metrów. W Polsce w budynkach prawie się ich nie spotyka, a jeśli już, to są to zazwyczaj zabłąkane podczas wędrówek pojedyncze osobniki. Rozrodu w obiektach stworzonych przez człowieka jak dotychczas (z wyjątkiem jednego, mocno zresztą wątpliwego przypadku) u nas nie stwierdzono.

Borowiaczki, jak przystało na nietoperze z rodzaju Nyctalus, odbywają dalekie wędrówki. Tak naprawdę jednak niewiele o ich przelotach wiadomo, z wyjątkiem tego, że potrafią przebyć ponad 1500 km. Polskie borowiaczki jesienią (lub już późnym latem) odlatują na południe lub południowy zachód. I – co ciekawe – wiosną wracają tylko samice. Wygląda na to, że panowie, po odbyciu godów i przyczynieniu się do przetrwania gatunku, pozostają w łagodniejszym klimacie, ponieważ latem się ich u nas prawie nie spotyka. Tajemnicą jest hibernacja borowiaczków, zwłaszcza w naszej strefie klimatycznej. Czy wszystkie nietoperze z tego gatunku odlatują na zimę w cieplejsze okolice, czy też część z nich pozostaje u nas, ale wyjątkowo dobrze się ukrywa?

Wspólnota mieszkaniowa

Wszystkie gatunki borowców chętnie dzielą swoje kryjówki letnie z innymi gatunkami nietoperzy, przy czym najbardziej lubią towarzystwo innych nyctalusów, np. borowce wielkie często zajmują wspólną dziuplę z borowiaczkami albo borowcami olbrzymimi. Z przedstawicieli innych rodzajów najczęstszym współlokatorem borowców jest nocek rudy. Ale notowano też mieszane kolonie borowca olbrzymiego i karlika malutkiego. Jak widać nietoperze te świetnie się dogadują, mimo kolosalnej różnicy wielkości – jeden olbrzym może ważyć więcej niż... 20 karlików!

Trzeci z rodzimych borowców – borowiec olbrzymi (Nyctalus lasiopterus) to, jak na europejskie warunki, nietoperzowe monstrum. Z rozpiętością skrzydeł dochodzącą do 45 cm jest największym latającym ssakiem naszego kontynentu. Tylko czy na pewno występuje on na stałe w Polsce? W każdym razie temu niezwykłemu, niemal legendarnemu gatunkowi warto poświęcić więcej uwagi, niż wynika to z jego pozycji w krajowej faunie. Tak naprawdę do końca nie wiadomo, czy ktokolwiek kiedykolwiek borowca olbrzymiego w Polsce widział. Jedyne stuprocentowo pewne stwierdzenie pochodzi z okolic Konina. Tyle że znaleziono tam jedynie czaszkę tego nietoperza w wypluwce płomykówki. Sowa ta nie lata na duże odległości, dlatego można przyjąć za pewnik, że upolowała pechowego lasiopterusa w granicach naszego kraju, a nawet w pobliżu miejsca, gdzie znaleziono jej wypluwkę.

Druga informacja o borowcu olbrzymim w Polsce pochodzi spod Krakowa, gdzie w kolonii borowców wielkich odłowiono osobnika „wyraźnie większego od innych”. Biorąc pod uwagę ogromne doświadczenie i wiedzę autora stwierdzenia (nieżyjącego już prof. Harmaty), jednego z najwybitniejszych przedstawicieli polskiej chiropterologii, zapewne był to borowiec olbrzymi, jednak znak zapytania pozostaje (nietoperz np. nie został zmierzony), tym bardziej że borowce wielkie odznaczają się dużą rozpiętością rozmiarów ciała. Możliwe, że borowce olbrzymie w Polsce żyją, zwłaszcza że notowano je na Słowacji, Ukrainie, Białorusi i w Niemczech, choć nie można wykluczyć, że nietoperz spod Konina zapuścił się na nasz teren podczas sezonowej wędrówki. O przelotach „olbrzymów” na razie prawie nic nie wiadomo, jednak przypuszcza się, że tak jak ich krewniacy, migrują na znaczne odległości.

Łowcy ptaków

Borowce olbrzymie jako jedyne europejskie nietoperze mogą zabijać ptaki i żywić się ich mięsem. Jak dotąd udowodniono im zjadanie rudzików, modraszek i świstunek leśnych. Czy polują na nie aktywnie czy też chwytają je w skrzynkach lęgowych lub dziuplach? A może stosują obydwie metody? Tego na razie nie wiadomo.

Borowiec olbrzymi jest w ogóle jednym z najsłabiej poznanych nietoperzy naszego kontynentu. Zamieszkuje głównie stare lasy południowej i wschodniej Europy (przede wszystkim kraje śródziemnomorskie i Rosję), ale wszędzie, gdzie występuje, jest rzadki.

Mimo stosowania różnych metod badawczych (m.in. obrączkowania) wciąż niewiele wiemy o biologii borowców olbrzymich

Mimo stosowania różnych metod badawczych (m.in. obrączkowania) wciąż niewiele wiemy o biologii borowców olbrzymich
Fot. Ana G. Popa-Lisseanu

Najważniejszym zagadnieniem z punktu widzenia ochrony borowców jest zachowanie ich siedlisk, czyli przede wszystkim starych lasów liściastych i mieszanych. Przy obecnym kierunku gospodarki prowadzonej w lasach można przypuszczać, że leśne brązowe stworki będą miały się dobrze. W przypadku borowców wielkich (miejmy nadzieję, że miasta nie spodobają się borowiaczkom!) dochodzi jeszcze ogromny problem ocieplania bloków. Nie ma tu wprawdzie mowy o zagrożeniu gatunku, ale chodzi o zapobieganie śmierci zwierząt, w dodatku w niewyobrażalnych męczarniach i stresie. Najlepiej byłoby przekonać je, żeby wróciły do lasów, ale chyba nieprędko ktoś znajdzie na to sposób. A co do borowca olbrzymiego, to faktu, że prawie (lub w ogóle) go u nas nie ma, nie można traktować jako zjawiska negatywnego. Nasz kraj leży właściwie poza jego zasięgiem i... trzeba się z tym pogodzić.

Borowce to kolejny przykład na to, że nawet w XXI wieku, przy bardzo już zaawansowanych technikach używanych przez naukowców, latające ssaki mają przed nami wciąż wiele tajemnic. Kiedy (i czy w ogóle?) np. ktoś w Polsce znajdzie zimującego borowiaczka, złapie żywego borowca olbrzymiego albo wyjaśni zagadkę ich wędrówek? Borowce mogą dostarczyć badaczom nietoperzy jeszcze wielu emocji.

Radosław Jaros

  1. Młodsi czytelnicy mogą nie wiedzieć, co to takiego, odsyłamy więc do słowników.
  2. Koziołek to wyrostek skórny znajdujący się w uszach większości naszych nietoperzy, prawdopodobnie odgrywający rolę w procesie echolokacji.

Wybór numeru


Uwaga. To jest artykuł archiwalny. Przedstawione w nim informacje odpowiadają sytuacji, stanowi wiedzy i przepisom obowiązującym w chwili oddawania go do druku. Obecnie mogą one być nieaktualne.