Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Ochrona sowy uszatej w północnej Wielkopolsce

Sowy nie należą do ptaków powszechnie lubianych. Kojarzą się najczęściej z nieszczęściem, a ich głos słyszany przede wszystkim nocą uznawany jest za zwiastun tragedii...


Fot. Anna Grebieniow


Nie wierząc w te wszystkie przesądy, członkowie Nadnoteckiego Koła PTOP „Salamandra”, od kilku lat prowadzą nocne obserwacje tych niezwykłych ptaków. Pod koniec 2004 roku rozpoczęliśmy też realizację projektu ochronnego, poświęconego jednemu z dziewięciu gatunków sów przystępujących w naszym kraju do lęgów – sowie uszatej (Asio otus).

Sowę uszatą, zwaną także uszatką, jak sama nazwa wskazuje, najłatwiej rozpoznać po charakterystycznych uszach. Nie mają one jednak nic wspólnego z narządem słuchu – to tylko kępki piór, których ustawienie jest uzależnione od stanu emocjonalnego ptaka (mogą być też ułożone płasko i wtedy są niewidoczne). I choć podobne uszy posiada również puchacz, to nie sposób pomylić te dwa gatunki. Puchacz jest dwukrotnie większy, gnieździ się w trudno dostępnych lasach i unika obecności człowieka.

Co zagraża uszatkom?

Do najważniejszych zagrożeń wpływających na spadek liczebności uszatki należą:
- brak odpowiednich siedlisk (śródpolne laski są często bezmyślnie wycinane),
- intensyfikacja rolnictwa,
- skażenie środowiska,
- płoszenie,
- niszczenie gniazd.

Dorosła uszatka jest koloru rdzawobrązowego, o jasnym spodzie ciała, z ciemnymi prążkami. Długość jej ciała wynosi około 35 cm, zaś rozpiętość skrzydeł dochodzi do 90 cm. Dzięki maskującemu ubarwieniu trudno ją zauważyć. Charakterystyczne „wąsy” (pióra czuciowe znajdujące się przy dziobie), „brwi” oraz szlara (pióra otaczające oczy i dziób) przypominają ludzką twarz. Pisklęta, które opuściły gniazdo wyglądają z kolei jak szare kulki ulepione z puchu. Co ciekawe, już w tym czasie na ich głowach można zauważyć szczątkowe „uszka”.

Uszatki aktywne są głównie w nocy, chociaż polują także o zmierzchu i o świcie. Dzień spędzają na drzewach, przytulone do pnia. Ich obecność można stwierdzić po głosie (samiec odzywa się głuchym, mechanicznym „uu”), a także po wypluwkach – niestrawionych resztkach pokarmu (sierść, pióra, kości, chitynowe pancerzyki owadów), które są zwracane w formie zbitych, kulistych lub wałeczkowatych grudek. Do lęgów przystępują w śródpolnych zadrzewieniach (głównie laskach iglastych), parkach i na skrajach lasów. Nigdy nie budują gniazd samodzielnie – jaja składają najczęściej w opuszczonych gniazdach ptaków krukowatych i drapieżnych.

Młode uszatki mają wyraźną szlarę wokół oczu i robią dość niesamowite wrażenie

Młode uszatki mają wyraźną szlarę wokół oczu i robią dość niesamowite wrażenie
Fot. Marek Maluśkiewicz

Pokarm uszatki stanowią głównie przedstawiciele rodziny nornikowatych (Microtidae) – aż 85% pokarmu to nornik zwyczajny Microtus arvalis – oraz myszowatych (Muridae). Ptak ten jest zatem naturalnym sprzymierzeńcem człowieka w walce z tymi uciążliwymi gryzoniami. Jego liczebność jest jednak ściśle uzależniona od ilości pokarmu. W czasie występujących co kilka lat gradacji gryzoni (w tzw. „mysich latach”), obserwuje się liczne lęgi uszatek oraz wyjątkowo wysoką liczbę odchowanych młodych.

Sowa uszata występuje na terenie całego kraju, jest jednak ptakiem stosunkowo nielicznym (ze względu na brak danych trudno określić dokładną liczebność tego gatunku). Krajową populację szacuje się na 7–11 tys. par. W Wielkopolsce w latach 1980–1995 stwierdzono 160 stanowisk lęgowych uszatki. Dziś jej liczebność jest zapewne znacznie wyższa. Można przypuszczać, że na tym obszarze gnieździ się 350 par.

W krajobrazie rolniczym jest coraz mniej miejsc, w których mogą osiedlać się i gniazdować te sowy. Brakuje też starych, opuszczonych przez duże ptaki, gniazd. Wszystkie te czynniki skłoniły nas do działań w kierunku zwiększenia liczebności uszatek. W trakcie realizacji projektu rodziło się wiele pytań. Wiedzieliśmy, że można montować specjalnie skonstruowane kosze wiklinowe, w których te sowy chętnie się gnieżdżą, jednak pojawiały się nowe pytania: na jakiej wysokości je wieszać i jak mocować, albo jaki wpływ na gniazdowanie uszatki mają ruchliwe drogi? Na szczęście nasze wątpliwości ostatecznie rozwiał Ireneusz Kaługa – prezes Towarzystwa Przyrodniczego „Bocian”, które od kilku lat realizuje podobny projekt na terenie Niziny Mazowieckiej.

Pęczki piór przypominające uszy oraz wyraźna szlara są charakterystyczne dla uszatki

Pęczki piór przypominające uszy oraz wyraźna szlara są charakterystyczne dla uszatki
Fot. Anna Grebieniow

Celem projektu „Ochrona sowy uszatej w Północnej Wielkopolsce” jest stworzenie nowych miejsc lęgowych dla tego gatunku. Działania prowadzone są głównie w powiatach czarnkowsko-trzcianeckim i pilskim. Członkowie Koła wyszukali potencjalne miejsca gniazdowania uszatek (niewielkie śródpolne zadrzewienia o powierzchni 0,2–3 ha, w wieku 25–45 lat), gdzie zamontowali 30 wiklinowych koszy. Są one bezpieczniejsze od naturalnych gniazd (pisklęta bardzo rzadko z nich wypadają), poza tym wieszane są w miejscach, gdzie niemal nie występują najgroźniejsze dla nich drapieżniki, np. ptaki krukowate, które porywają jaja i pisklęta sów.

Realizacja pierwszego etapu projektu pochłonęła kilkaset godzin ciężkiej pracy i ponad tysiąc przejechanych kilometrów. Okazało się jednak, że było warto. Aż dwa z powieszonych przez nas koszy zostały zajęte przez uszatki, które wychowały w nich w sumie 6 młodych. Jak na pierwszy sezon to bardzo dużo. Przy pozostałych stwierdzono ślady obecności tych sów – pióra i wypluwki – a więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że w przyszłości i one zostaną zasiedlone. W najbliższym czasie dowieszone zostaną kolejne kosze. Projekt będzie kontynuowany w 2006 roku.

Marek Maluśkiewicz
Nadnoteckie Koło PTOP „Salamandra”

Wybór numeru


Uwaga. To jest artykuł archiwalny. Przedstawione w nim informacje odpowiadają sytuacji, stanowi wiedzy i przepisom obowiązującym w chwili oddawania go do druku. Obecnie mogą one być nieaktualne.