Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Urok północy

Park Narodowy Lemmenjoki to największy w Finlandii i jeden z największych w Europie obszarów objętych ochroną (2 855 km2). Położony jest na północy kraju, za kołem podbiegunowym, na terenie rdzennie zamieszkiwanym przez lud Saamów, zwanych też popularnie Lapończykami. Wspaniałe krajobrazy polodowcowe, rozległe torfowiska, tajga w dolinach i tundrowe gatunki roślin, porastające skaliste wzniesienia, tworzą mozaikę, która na długo zapada w pamięć. Nic więc dziwnego, że kiedy wraz z dwoma kolegami wybrałam się rowerami na „podbój” Skandynawii, postanowiliśmy zwiedzić również Lemmenjoki. Niemały wpływ na naszą decyzję miał fakt, że do dzisiaj wydobywa się w tamtym rejonie złoto! Ogarnięci „gorączką złota” dotarliśmy więc pewnego letniego, pochmurnego dnia do miejscowości Njurgulahti (do dzisiaj nie wiem, jak to się czyta), gdzie rozpoczynał się szlak wiodący w głąb parku. Jednak szlakiem nie można było jeździć rowerami i niestety powstał problem - co z nimi zrobić? W końcu zdecydowaliśmy się zostawić je wraz z sakwami - czyli prawie całym naszym „dobrem ruchomym”, w małej niestrzeżonej szopce. Lapończycy słyną z uczciwości, więc liczyliśmy, że po powrocie ze szlaku zastaniemy nasze sakwy na miejscu.

Widok ze szczytu góry Joenkielinen w Parku Narodowym Lemmenjoki

Widok ze szczytu góry Joenkielinen w Parku Narodowym Lemmenjoki
Fot. Tomasz Nowak

Turystyczna kota, w której spędzilimy noc

Turystyczna kota, w której spędzilimy noc
Fot. Robert Ratajczyk

Dziewięciornik błotny (Parnassia palustris)

Dziewięciornik błotny (Parnassia palustris)
Fot. Robert Ratajczyk

Niezbędne rzeczy zapakowaliśmy do plecaków i niezrażeni późną godziną (dochodziła ósma wieczorem) ruszyliśmy w drogę. Wiedzieliśmy, że ciemno (a właściwie ciemnawo) zrobi się dopiero koło 23.00 i do tej godziny mamy jeszcze mnóstwo czasu na podziwianie widoków. Dróżka łagodnie pięła się w górę. Z obu jej stron rosły sędziwe brzozy i sosny, z których zwieszały się jak wąsy długie brązowe porosty - głównie włostki (Bryoria sp.), a pod nimi na ziemi ścieliły się duże poduszki chrobotków (Cladonia sp. i Cladina sp.). Szliśmy powoli rozkoszując się nie tylko otaczającą nas przyrodą, ale również wspaniałymi w smaku malinami moroszkami (Rubus chamaemorus), które rosły na mijanych po drodze torfowiskach. Raczyliśmy się nimi bez obaw, ponieważ na terenie Parku można zbierać maliny, grzyby, oraz inne „płody ziemi”. Wśród kęp torfowców (Sphagnum sp.), obok krzaczków moroszki, rosły także brzozy karłowate (Betula nana) i mocno „owłosione” wierzby lapońskie ( Salix lapponum) - w Polsce gatunki rzadko występujące i objęte ochroną.

Gałązka brzozy karłowatej

Gałązka brzozy karłowatej
Fot. Andrzej Kepel

Pasące się renifery to popularny widok w północnej Finlandii

Pasące się renifery to popularny widok w północnej Finlandii
Fot. Andrzej Kepel

   
Hodowla reniferów to podstawowe zajęcie Saamów

Hodowla reniferów to podstawowe zajęcie Saamów
Fot. Andrzej Kepel

Wierzba lapońska

Wierzba lapońska
Fot. Andrzej Kepel

Wreszcie doszliśmy do miejsca noclegu - lapońskiego namiotu, który przez Saamów nazywany jest kotą. Tradycyjne koty kryte są skórami reniferów. Ten, w którym spaliśmy, był nowoczesny, gdyż pokrywały go czarne smołowane łatki. Nam to jednak nie przeszkadzało. Zmęczeni, ale syci wrażeń szybko poszliśmy spać. Nad ranem obudziło mnie dotkliwe zimno. W północnej Skandynawii druga połowa sierpnia to już praktycznie jesień. W nocy temperatura spada do zaledwie kilku stopni Celsjusza. Ciężko wzdychając założyłam więc na siebie kolejny sweter i głębiej zakopałam się w śpiwór, marząc jednocześnie o ciepłym grzejniku. Kiedy obudziłam się po raz kolejny, było już całkiem jasno, a moi koledzy siedzieli przy przepływającym obok koty strumyku i przepłukując piasek w menażkach szukali złota. Od razu poradziłam im, żeby przy okazji umyli „gary” po wczorajszej kolacji. Po śniadaniu, niestety bez złota, wyruszyliśmy dalej, rozpoczynając wspinaczkę na jedno z najwyższych wzniesień w okolicy. Pomimo, że byliśmy na wysokości zaledwie 500 m n.p.m., otaczające nas pojedyncze drzewa szybko ustępowały miejsca roślinności krzewinkowej i zielnej, czyli takiej, jaką spotykamy w naszym ojczystym kraju tylko wysoko w górach. Za szczególnie ładną uznaliśmy naskałkę pełzającą (Loiseleuria procumbens) - niewielką, kwitnącą białoróżowo roślinkę, której pędy i listki tworzą zbite, twarde poduszeczki. Występuje ona tylko na dalekiej północy, w Alpach i wschodnich Karpatach. Ze szczytu rozciągał się wspaniały widok na okolicę. Prawie bez śladów cywilizacji - żadnych widocznych dróg, zabudowań i ludzi. Tylko my, skały i zieleń w dole. Z żalem zaczęliśmy schodzić w dół, między zwietrzałe skały, oglądając się często za siebie. Kręta ścieżka wiodła znowu wśród drzew i prowadziła wąskim, wysokim grzbietem utworzonym przez dwie polodowcowe rzeki płynące po bokach. Byliśmy jeszcze ciągle wysoko, więc doskonale widzieliśmy sąsiednie pagórki porosłe drzewami i meandrujące w dole rzeki. Kiedy po południu dotarliśmy do wioski i naszych rowerów (które oczywiście stały na miejscu) pomyśleliśmy, że zabieramy z parku Lemmenjoki coś cenniejszego niż złoto - wspaniałe wspomnienie dzikiej przyrody.

Inna chatka dla turystów w Parku Lemmenjoki

Inna chatka dla turystów w Parku Lemmenjoki
Fot. Robert Ratajczyk

Nadrzewny porost - włostka, rośnie tylko tam, gdzie powietrze jest krystalicznie czyste

Nadrzewny porost - włostka, rośnie tylko tam, gdzie powietrze jest krystalicznie czyste
Fot. Andrzej Kepel

Magdalena Gmaj

Wybór numeru


Uwaga. To jest artykuł archiwalny. Przedstawione w nim informacje odpowiadają sytuacji, stanowi wiedzy i przepisom obowiązującym w chwili oddawania go do druku. Obecnie mogą one być nieaktualne.