Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 

W cieniu El Dorado

Karakara czarnobrzucha (Caracara plancus) czekała na nas na poboczu drogi

Karakara czarnobrzucha (Caracara plancus) czekała na nas na poboczu drogi
Fot. Zuzanna Wikar

Asfaltowa droga wije się przez łagodne wzgórza, mozaikę drobnych pól i pastwisk poprzecinanych strumieniami. Co pewien czas mijamy samotną farmę lub osadę złożoną z kilku domów, stada krów, czasem grupy drzew – tutejszych olch lub sprowadzonych z Meksyku cyprysów. Na poboczu, na drewnianym słupku siedzi okazały ptak drapieżny i nic sobie nie robi z nadjeżdżającego auta. Ba, ignoruje również samochód zatrzymujący się tuż koło niego, otwierane okno, wysuwany obiektyw i wielokrotnie powtarzający się trzask migawki. Przez dłuższą chwilę możemy podziwiać jego czarne skrzydła, czapkę i brzuch, z którymi kontrastuje jasnokremowa, delikatnie pręgowana pierś, biała szyja, łysa, pomarańczowo-czerwona twarz, ostry, hakowaty dziób o szaroniebieskiej barwie, wreszcie żółte nogi. To karakara czarnobrzucha (Caracara cheriway), bliski krewny sokołów, w przeciwieństwie do nich raczej powolny lotnik, polujący na wszystko: od owadów i pająków po skunksy, czaple i perkozy, nade wszystko zaś uwielbiający padlinę. Po kilku minutach bardziej zniecierpliwiona niż przestraszona naszą obecnością karakara odlatuje, a my ruszamy dalej.


Więcej w drukowanym wydaniu SALAMANDRY...

Mateusz Ciechanowski

Wybór numeru