Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Tajemnice żelaznej żaby

Użycie słowa „sukces” w stosunku do pozornie powolnych i nieporadnych zwierząt, jakimi są żółwie, może wydać się niedorzeczne. Ewolucja jednak rządzi się swoimi prawami i w ich świetle z pewnością ta grupa zwierząt w pełni zasłużyła sobie na miano mistrzów przetrwania. Istnieją, praktycznie w niezmienionej formie, od ponad 200 mln. lat, przeżyły potęgę dynastii dinozaurów, udało im się zasiedlić niemal wszystkie zakątki kuli ziemskiej. W porównaniu z innymi mistrzami, być może nie jest to sukces spektakularny, jednak mimo iż żółwie strategie życiowe są dość prymitywne, ich skuteczność jest niezaprzeczalna. Z charakterystyczną dla swojego usposobienia cierpliwością przyglądają się, jak wciąż wokół zmienia się świat.

Klimat umiarkowany, w którym przyszło nam żyć, raczej nie sprzyja występowaniu gadów, jednak nieliczne z nich zdołały się przystosować do jego mankamentów. Z gadziego punktu widzenia podstawową barierą są niższe średnie roczne temperatury powietrza i cykliczne pojawianie się chłodnej pory roku z temperaturami ujemnymi. Zmiennocieplne gady są bardzo silnie uzależnione od warunków zewnętrznych – one bowiem decydują o rodzaju ich aktywności dobowej i rocznej, przebiegu okresu rozrodczego i jego sukcesie, często nawet determinują płeć ich potomstwa. Niegdyś w Europie występowało wiele gatunków żółwi, jednak kolejne zlodowacenia kontynentu spowodowały wyginięcie większości z nich, a te, które zdołały przetrwać, zmieniły swój zasięg. Jednym z tych, którym się udało, jest bohater niniejszego artykułu – żółw błotny (Emys orbicularis). Jest on szczególnym składnikiem polskiej fauny, wyjątkowym niemal pod każdym względem. W naszej świadomości żółwie to egzotyka – kojarzą się nam z odległymi, gorącymi i suchymi krajami. Tymczasem nasz żółw potrafi z powodzeniem być aktywny w temperaturze zaledwie kilku stopni powyżej zera. Najtrudniejszy okres w roku – zimę – przesypia zagrzebany w mule na dnie zbiornika. Jest typowym zwierzęciem ziemnowodnym, przy czym trzeba wyraźnie podkreślić, że jego głównym żywiołem jest woda. Grzbietobrzusznie spłaszczone ciało i silne kończyny z błoną pływną rozpiętą pomiędzy palcami czynią z niego bardzo sprawnego pływaka – w ten sposób natura rewanżuje mu jego nieporadność na lądzie. Żółwie błotne skrzętnie z tego daru korzystają i z wody wychodzą wyłącznie w stanach wyższej konieczności – zmuszone do krótkich wędrówek w poszukiwaniu nowych miejsc bytowania lub w celu złożenia jaj. Ponad powierzchnią wody żółwie oddają się także kąpielom słonecznym, jednak zawsze robią to w bezpośrednim jej sąsiedztwie. Do tego celu wybierają najczęściej kłody, korzenie czy kamienie wynurzone z wody, tak aby w sytuacji zagrożenia natychmiast zanurkować w toń – pod wodą potrafi ą przebywać nawet do godziny. Ten zwyczaj z pewnością irytuje nie tylko potencjalnego drapieżnika, ale i ciekawskiego przyrodnika, który chciałby podejrzeć żółwia w naturze – większość takich eskapad kończy się najczęściej jedynie na usłyszeniu charakterystycznego plusku oraz obserwacji rozchodzących się kręgów na tafli wody (moja rada: bardzo ostrożne zachowanie się oraz użycie lornetki!).

Barwy ochronne

Ubarwienie pancerza żółwia błotnego jest dość zmienne, jednak u typowo ubarwionych osobników na ciemnym (oliwkowobrązowym) tle znajduje się żółtawy rysunek w formie plamek i prążków. Plastron (spodnia część pancerza) jest zwykle jaśniejszy i występują na nim duże nieregularne plamy w kolorze naturalnego, bezbarwnego rogu. Pozostałe części ciała są również ciemne z żółtawymi plamkami różnego kształtu i nie różnią się prawie od ubarwienia pancerza. Niezwykle trudno jest dostrzec nieporuszającego się żółwia na powierzchni wody lub na brzegu, wśród roślin. Zdarza się, że jego pancerz porasta dodatkowo glonami, co stanowi jeszcze doskonalszy kamuflaż.

Taki widok to już wielka rzadkość w Polsce
Fot. Renata i Marek Kosińscy

Ubarwienie żółwia błotnego idealnie zlewa się z czarną tonią stawu pokrytego rzęsą
Fot. Renata i Marek Kosińscy

Dorosły żółw praktycznie nie ma naturalnych wrogów. Poza wspomnianą czujnością i sprawnością w wodzie, zwierzę to wyposażone jest w narzędzie ochronne, bez którego żółw nie mógłby być żółwiem – pancerz. Twór ten jest specyficzną konstrukcją zbudowaną z tarczek kostnych oraz płytek rogowych pochodzenia skórnego. Część grzbietowa (karapaks), ruchomo połączona z częścią brzuszną, zwaną plastronem, tworzy rodzaj twardego i bezpiecznego opakowania ciała żółwia błotnego. Używając języka technicznego, pancerz stanowi o tzw. bezpieczeństwie biernym, natomiast do systemu aktywnego można zaliczyć odruch natychmiastowego wciągania głowy i odnóży w głąb skorupy. W przypadku zagrożenia nawet ogon może czuć się bezpieczny – nie jest on wciągany lecz zginany, w taki sposób, aby nie wystawał poza obręb pancerza. Wysoki poziom bezpieczeństwa w tym przypadku wiąże się ze znaczną masą i usztywnieniem ciała, co na lądzie odbija się negatywnie na sprawności ruchowej.

Jak odróżnić samca od samicy?


Fot. Andrzej Kepel

Dymorfizm płciowy (cechy zewnętrzne odróżniające samca od samicy) jest dość wyraźny u żółwi błotnych. Samce mają wklęsły pancerz na brzusznej stronie ciała, samice płaski (widać u nich za to wyraźne uwypuklenie na grzbietowej stronie). Cecha ta widoczna jest tylko u osobników dojrzałych płciowo. Samiec ma też dłuższy i masywniejszy ogon oraz dłuższe pazury na przednich kończynach, a także ciemnopomarańczowe tęczówki oczu (oczy samic mają barwę jasną, żółtawą).










Wędrówki są niebezpieczne dla niezgrabnych na lądzie żółwi
Fot. Renata i Marek Kosińscy

Słodkie lenistwo? Kąpiele słoneczne są niezwykle ważne dla zmiennocieplnych żółwi.
Fot. Renata i Marek Kosińscy

Pancerz stanowi problem nie tylko dla potencjalnego drapieżnika, ale też dla samca ubiegającego się o specjalne względy samicy. Może się wydawać, że doprowadzenie do zbliżenia jest wyczynem porównywalnym niemalże ze złapaniem mydła w wannie. Gody odbywają się pod wodą i jak na „żółwie tempo”, mają przebieg bardzo dynamiczny. Samce dość często toczą boje pomiędzy sobą, a nieskore do amorów samice zazwyczaj uciekają przed swoimi adoratorami. Aby unieruchomić partnerkę samiec musi uciec się do dość brutalnego fortelu, podszczypując i kąsając jej głowę. Zmęczona samica wreszcie daje za wygraną i bez sił opada na dno. Wówczas samiec wspina się na nią przednimi kończynami, a specjalne wklęśnięcie plastronu pancerza pozwala mu na czułe przylgnięcie do karapaksu samicy – w takim uścisku (ampleksus) dochodzi do zbliżenia. Okres składania jaj w Polsce przypada na czerwiec, rzadziej koniec maja, i poprzedzony jest wędrówką samic na lęgowiska. Jaja składane są wyłącznie na lądzie. Właściwy wybór miejsca to jeden z kluczowych warunków dla przetrwania potomstwa. Samica kierując się tylko sobie znanymi sposobami i doświadczeniem musi perfekcyjnie ocenić warunki cieplne i wilgotnościowe podłoża, aby wykopać komorę lęgową w optymalnym punkcie. Czyni to z zachowaniem całej procedury – w momencie dotarcia do lęgowiska zaczyna po nim krążyć, często się zatrzymuje charakterystycznie unosząc głowę, co jakiś czas dotyka pyskiem podłoża, nieraz także wykopuje płytkie dołki. Zdolność widzenia w podczerwieni prawdopodobnie również pomaga samicy w wyszukiwaniu ciepłych plam na powierzchni ziemi lub słupów ciepłego powietrza ponad nią. Miejsce, które wybiera najchętniej, to dobrze nasłoneczniony fragment murawy napiaskowej (ciepłolubnego zbiorowiska trawiastego), gdzieś w pobliżu środowiska życia żółwicy – zbiornika, cieku. W wykopanej za pomocą tylnych kończyn niewielkiej jamce, przypominającej w przekroju kształt gruszki, składa zwykle kilkanaście jaj w cienkiej, wapiennej skorupce. Po zatkaniu otworu wlotowego jamki powstaje bezpieczna komora. Powierzchnię ziemi samica stara się jak najdokładniej zamaskować. Na tym jej rola się kończy – od tej chwili los przyszłych żółwików zależy głównie od pogody, a także sprytu potencjalnych drapieżników. Od temperatury zależy okres inkubacji jaj (w Polsce wynosi on przeciętnie ok. 100–110 dni), a także płeć potomstwa. Przy zbyt niskich temperaturach okres ten znacząco się przedłuża i embriony mogą zginąć pod wpływem jesiennych przymrozków. Mimo troskliwych zabiegów samic, obserwuje się liczne przypadki plądrowania gniazd, zwłaszcza przez kruki, lisy, jenoty, rzadziej kuny i borsuki. Na niektórych lęgowiskach odnotowuje się niemal 100% straty w jajach. W pierwszym okresie życia śmiertelność młodych również jest bardzo wysoka, jednak w ostatecznym rozrachunku samica nadrabia niepowodzenia, regularnie podchodząc do lęgów przez bardzo długi okres – może on trwać kilkadziesiąt lat! Trudno w to uwierzyć, ale najstarsze żółwie błotne, które można jeszcze spotkać w naturze, mogłyby pamiętać okres Królestwa Kongresowego, czasy przed wynalezieniem kinematografu przez braci Lumière czy budową wieży Eiffla! Uważa się, że zwierzęta te dożywają wieku nawet ok. 120 lat – długowieczność to kolejna, po pancerzu, charakterystyczna cecha żółwi. Niestety nie opowiedzą nam żadnej ciekawej historii, gdyż są nieme i głuche. Być może to właśnie ich recepta na długowieczność? Na Sycylii to się sprawdza… Posiadają za to bardzo dobry węch i wzrok.

Samice składają jaja do wykopanych wcześniej nor
Fot. Maciej Rębiś

Lepiej w wodzie czy na lądzie?

Prawdziwym żywiołem żółwia błotnego jest woda, w której bardzo sprawnie pływa i poluje. Na siedlisko wybiera przede wszystkim silnie zarośnięte oraz mocno nagrzewające się zbiorniki z wodą stojącą. Na lądzie (prócz okresu, w którym samice składają jaja) możemy je czasami spotkać podczas poszukiwania nowych siedlisk (odbywa się to zwykle nocą), jeśli poprzednie przestają im z jakichś względów odpowiadać (np. wyschną). Poruszają się wtedy powoli i niezgrabnie, bo przeszkadza im w tym sztywny i ciężki pancerz. Takie wędrujące żółwie spotyka się czasami na terenach oddalonych od wody nawet o kilka kilometrów. Niektóre osobniki odbywają też wędrówki sezonowe – zamieniają małe i płytkie zbiorniki na większe i głębokie, w których będą mogły przetrwać zimę.

Żółw błotny to drapieżnik pełną gębą…, a właściwie pełnym „dziobem”. Jego pożywienie stanowią przede wszystkim bezkręgowce wodne, larwy owadów, kijanki, rzadziej małe rybki. Poluje nieruchomo, oczekując aż ofiara zbliży się dostatecznie i wtedy błyskawicznym wyrzutem głowy spod pancerza chwyta ją uzbrojonym w charakterystyczny dziób pyskiem. Ów dziób zbudowany jest z twardych, rogowych listew, które zachodząc na siebie działają na zasadzie nożyc. Żółwie chętnie też korzystają z padliny – martwe ryby rozrywają za pomocą długich i ostrych pazurów.

Niegdyś żółw błotny był gatunkiem dość licznym i szeroko rozpowszechnionym w Europie. W średniowieczu w wielu krajach jego mięso było bardzo cenione zarówno z powodu walorów smakowych, jak i obrzędowych – potrawy z żółwia traktowane były jako bezmięsne. Żółwie sprzedawano masowo na targach, a nawet hodowano je w przyklasztornych stawach. W Polsce gatunek ten nigdy nie był wykorzystywany ani szczególnie ceniony za swoje walory użytkowe, i w przeciwieństwie do pozostałych gadów, do dziś jest dość lubiany. Może nawet nie był powszechnie uznawany za gada, o czym świadczyć może używana w niektórych regionach kraju stara, ludowa nazwa tego gatunku – „żelazna żaba”. Mimo to, gatunek ten w bardzo szybkim tempie znalazł się na krawędzi wymarcia. W Polskiej czerwonej księdze zwierząt jego wizerunek znajduje się pośród zwierząt kategorii EN – bardzo wysokiego ryzyka, silnie zagrożonych, a jego liczebność szacuje się zaledwie na 700–800 osobników. Nasuwa się więc pytanie: jak ma się opisywany w pierwszej części artykułu sukces ewolucyjny do tej sytuacji? Prawdopodobnie do krytycznego stanu przyczyniło się wiele czynników jednocześnie. Do najważniejszych można zaliczyć szybkie ubywanie naturalnych siedlisk – odpowiednich zbiorników i cieków wraz ze specyficzną mozaiką biotopów, umożliwiających właściwe warunki inkubacji jaj i rozwoju młodych. Dzieje się tak głównie na skutek działalności człowieka – nierozważnych melioracji, zanieczyszczenia wód, zaburzenia warunków hydrologicznych, uproszczenia i zubożenia siedlisk. Czynnikami, na które mamy niewielki wpływ są anomalia pogodowe, zwłaszcza chłodne i wilgotne lata oraz zwiększona presja drapieżników w obrębie lęgowisk. Trzeba podkreślić, że utrzymanie się lub rozwój populacji gatunków występujących na skraju swego zasięgu z zasady jest utrudnione. Egzystując w skrajnych dla siebie warunkach, są znacznie bardziej wrażliwe na niekorzystne czynniki, a ich nasilenie, lub nałożenie się, natychmiast odbija się na pogorszeniu kondycji gatunku. Ze względu na długowieczność żółwia trudno oceniać prawdziwe tempo procesu jego wymierania – pojedyncze, samotne osobniki mogą żyć przecież jeszcze nawet kilkadziesiąt lat. Takie szczątkowe populacje z powodu braku kontaktu z innymi osobnikami i możliwości rozmnażania już w tej chwili możemy uznać za biologicznie martwe. Pomimo naszych zabiegów, wieloletniej ochrony gatunkowej, wielu konwencji międzynarodowych, wprowadzenia ochrony strefowej itp. losy żółwia błotnego wciąż się ważą. Niewielkim pocieszeniem jest fakt, że jedną z najważniejszych ostoi tego gatunku w środkowej Europie jest Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie. Nadzieją są realizowane w Polsce programy wspomagania rozrodu – głównie poprzez ochronę gniazd i inkubację jaj w sztucznych warunkach. W połączeniu z aktywną ochroną siedlisk i stałym monitoringiem może to zaowocować poprawą stanu populacji w miejscach występowania żółwia, a w przyszłości można będzie myśleć o reintrodukcji, czyli sztucznym wprowadzeniu na stanowiska, na których już wyginął.

Końcówka artykułu nie nastraja optymistycznie, żeby więc zmienić ten ponury ton przypomnę, chyba wszystkim znaną, bajkę o wyścigu żółwia z zającem. Żółw ostatecznie wygrywa wyścig, bo „żółw krok po kroku sunie wciąż do przodu, nie przystając ni razu, z żadnego powodu”. Proponuję zapamiętać tę pointę…, a resztę, drogi Czytelniku, możesz włożyć między bajki…

Michał Stopczyński

Wybór numeru


Uwaga. To jest artykuł archiwalny. Przedstawione w nim informacje odpowiadają sytuacji, stanowi wiedzy i przepisom obowiązującym w chwili oddawania go do druku. Obecnie mogą one być nieaktualne.